Roboty wielofunkcyjne, termoroboty i roboty kuchenne zyskały miano niezastąpionych urządzeń w naszych kuchniach i domach. Swój flagowy model wypuścił już niemalże każdy czołowy producent sprzętu AGD. Czy te wieloczynnościowe urządzenia kuchenne są naprawdę warte swoich pieniędzy? I czy faktycznie ułatwiają nam codzienne przygotowywanie posiłków? Na te i inne pytania odpowiadam w przygotowanym materiale.

Od 8 lat jestem posiadaczką Termomixu TM31. Czy go używałam? Nie. Co skłoniło mnie do zakupu tego urządzenia? Sympatia do przedstawicielki i prezentacja. Bo gdy wiecie…na naszych oczach tworzy się w ciągu dwóch godzin – sześć dań na raz, to faktycznie może nam to zamydlić nieco oczy…Tyle, że gdy z thermomixem zostajemy już “sam na sam”, to okazuje się że wrzucane szybciuteńko warzywa do naszego urządzenia były wcześniej umyte, obrane i pokrojone w kostkę. A zupa choć faktycznie wyborna, to nie starcza dla całej rodziny ze względu na małą pojemność misy gotującej…Istnieje jednak grupa osób, która nie wyobraża sobie gotowania bez tego urządzenia. Posiadanie sprzętu kuchennego za ok. 6 tys. zł uważają za bilet wstępu do rozmów o “prestiżowym gotowaniu” (co oczywiście w mojej ocenie jest niedorzeczne). Jego posiadaczom zdarza się wręcz gloryfikować to urządzenie. Sama również setki – tysięcy razy byłam pytana poprzez swoje media: Czy mam? Czy polecam? Co myślę? 

Mijały lata, gotowanie stało się moją drugą wielką pasją, przepisami dzieliłam się na blogu, wydałam swojego e-booka, którego sprzedaż zamknęła się w liczbie 30 tys., odbyłam także niejedno szkolenie kulinarne. Uczyłam się sztuki cukiernictwa, gotowałam w jednej kuchni z rodowitymi Azjatami, podpatrywałam od zaplecza restauracje, nawet będąc na rodzinnych wakacjach za granicą każdorazowo 1 dzień podróży przeznaczałam na naukę regionalnego gotowania. Wiecie co łączy 95% tych wydarzeń/miejsc i kursów? To, że miażdżąca większość kucharzy korzysta z pomocy robotów wielofunkcyjnych! A najczęściej z kilku tych samych jednocześnie. Zaskoczenie??? Dla mnie za każdym razem! A jednak mamy do czynienia z lifestylowo-kulinarnym fenomenem, który trwa w najlepsze i to od kilku lat (nie tylko w Polsce).

Od czasów mojej przygody z TM31, na rynku pojawiło się całe mnóstwo nowych modeli termorobotów. Śledziłam ich losy, byłam na premierach i na niejednym wspólnym gotowaniu. Dziś stojąc przed momentem urządzania od podstaw swojego drugiego domu, w tym także kuchni, postanowiłam dać termorobotom drugą szansę. Tym samym powstał materiał, który stanowi zbiór najdłużej trwających testów AGD w historii bloga….Najdłuższych i najbardziej smakowitych, bo co tu dużo mówić: gotowane odbywało się łącznie na 8 sprzętach i niemalże codziennie przez okres jednego miesiąca. Z czego to wybrałam 3 urządzenia, które w mojej ocenie są warte największej uwagi. Mam nadzieję, że materiał skutecznie rozwieje Wasze wątpliwości, bo oprócz dzisiejszego porównania wybranych modeli, przygotowałam cykl kulinarny opierając się na moim faworycie (czyli termorobocie, który najbardziej do mnie przemówił funkcjonalnością, ceną i wykonaniem). Cykl rozpoczyna się już od jutra. A ja w każdym odcinku oprócz przepisów zaprezentuję przewagę wybranego modelu nad pozostałymi. Zacznijmy jednak od początku…

Dla kogo jest termorobot?

Termorobot pokochają przede wszystkim osoby, które:

  • są początkujące – sprzęt krok po kroku będzie prowadził początkującego kucharza, pozwalając mu poznać nowe przepisy i rozpocząć przygodę z gotowaniem. Cudowny pomysł na prezent z okazji ślubu.
  • chcą zaoszczędzić czas spędzony w kuchni – sprzęty te umożliwią szybkie wyrobienie ciasta, poszatkowanie warzyw na surówkę, czy gotowanie zupy bez konieczności doglądania jej co jakiś czas.
  • mają niewielką kuchnię – sprzęt zastępuje kilka innych urządzeń, które zajmują miejsce w kuchennych szafkach.
  • nie lubią gotować – osoby, które nie chcą eksperymentować w kuchni, nie lubią gotować, a w końcu muszą coś jeść, z pewnością będą zaspokojone.
  • lubią nowinki technologiczne i radość sprawia im korzystanie z ciekawych sprzętów kuchennych.
  • są zaawansowane kulinarnie i wiedzą, że dodatkowa “para rąk” w kuchni jest na wagę złota.

Który sprzęt wybrać?

Dokonując wyboru, należy rozważyć wszystkie za i przeciw. Dobrze jest również uświadomić sobie, że termorobot, niezależnie od tego, jaki model wybierzemy, nie jest żadnym magicznym urządzeniem, które wykona za nas wszystkie czynności w kuchni: nie ulepi pierogów, ani nie dorzuci za nas składników do garnka i nie pozmywa naczyń. Wciąż jednak jest to urządzenie wielofunkcyjne i muszę przyznać, że po latach dystansu do tego rodzaju sprzętów – jest bardzo pomocne w codziennym gotowaniu.

LIDLOMIX – czyli: Silvercrest Monsieur Cuisine

Lidlomix w mojej ocenie, to całkiem fajna opcja w przypadku chęci posiadania robota wielofunkcyjnego w swojej kuchni. Ugniecie ciasto, rozdrobni, zmiksuje, ugotuje i z całym przekonaniem spełni swoją rolę, o ile tylko nie będziemy chcieli go nadużywać. To znaczy wykorzystywać do ciągłej pracy, która co gorsze: będzie następowała po sobie. Dlaczego? Lidlomix jest wrażliwy na temperaturę. Nie udało mi się skorzystać z funkcji rozdrabniania zaraz po tym jak skończyła się gotować zupa czy sos. Temperatura musiała spaść do około 45°C wtedy Lidlomix ponownie podjął współpracę i można było np. rozdrobnić w nim składniki. Częstym błędem, który przerywał pracę robota był komunikat na monitorze E5, przegrzanie silnika

ZALETY:

→ Główną zaletą Lidlomixa jest z całym przekonaniem cena. To ze względu na cenę właśnie zdecydowałam się na umieszczenie Silvercrest Monsieur Cuisine w moim porównaniu. Cena robota zaczyna się już od 1600 zł, co czyni go prawie trzykrotnie tańszym od chociażby thermomixa.

→ Pojemność misy: 3 litry

WADY:

→ Trudności z nawiązaniem połączenia do serwerów i zalogowaniem na konto użytkownika. Dość utrudnione jest także aktualizowanie przepisów, za każdym razem musimy sporo czekać.

→ Liczba maksymalnych obrotów na minutę w przypadku Lidlomixa jest minimum dwukrotnie mniejsza w porównaniu do dwóch pozostałych robotów umieszczonych w rankingu. W związku z tym, w przypadku Monsieur Cuisine Connect należy się liczyć z tym, że konsystencja  zup-kremów, czy koktajli nie będzie idealnie aksamitna.

→ Częste przegrzewanie silnika (błąd E5)

→ Choć Lidlomix szczyci się opcją smażenia, ta funkcja w przypadku tego sprzętu jest stosunkowo ryzykowna. Sprzęt często przypala nawet przy próbie podsmażenia cebulki.

TEFAL i-Companion XL

Tak się składa, że rozwój Tefal i-Companion XL śledzę od samego początku i premiery tego sprzętu w Polsce. Sześć lat temu uczestniczyłam nawet w kulinarnych warsztatach prowadzonych przez Grzegorza Łapanowskiego. Tefal między czasie mocno stawiał na ciągły rozwój i udoskonalenie tego sprzętu, co zaskutkowało powstaniem najwyższego modelu z dostępnych na rynku Tefal i-Companion XL. I-Companion wyróżnia się designem, najwyższymi obrotami na sekundę oraz możliwością rozbudowania o akcesoria, których nie oferuje żaden inny robot jak chociażby szatkownica.

ZALETY:

→ Design (jest to jedna z ważniejszych cech sprzętu tego typu, gdyż termorobotów raczej nie chowamy do szafek) Tefal i-Companion XL jest zdecydowanie mniejszy od innych robotów wielofunkcyjnych, posiada szklaną pokrywę – która umożliwia zaglądanie do środka w trakcie gotowania, a także największą misę (4.2l). Sprzęt w ogólnym odbiorze – sprawia wrażenie także solidniejszego.

→ Możliwość smażenia. Uważam Tefal i-Companion za jedynego termorobota, który faktycznie spełnia tę funkcję. Ten termorobot osiąga temperaturę 150 stopni. I tym samym spokojnie pozwala na usmażenie chociażby steków.

→ Sprawnie łączenie z aplikacją i działająca bez zarzutów aplikacja z przepisami.

→ Bardzo intuicyjny sprzęt i pomocny wyświetlacz

→ Stosunkowo cicha praca

WADY:

→ Wadą dla początkujących kucharzy może być na pierwszy rzut oka zbyt mała liczba przepisów. Do i-Companiona XL dołączona jest co prawda obszerna książka z przepisami ale już sama aplikacja zawiera ich w porównaniu do thermomixa mniej. Alternatywą są przepisy w internecie oraz świadomość, że aplikacja jest bezpłatna. Poza tym testowałam przepisy dedykowane thermomixowi i wychodzą dokładnie tak samo.

→ Brak wbudowanej wagi (jest dołączona do zestawu)

THERMOMIX TM6 VORWERK

Kultowy termorobot. Uwielbiany przez tłumy. TM6 zdecydowanie lepszy od swoich poprzedników. Jestem mile zaskoczona nowościami i poprawkami, które oferuje TM6 w porównaniu do wcześniejszych modeli. W internecie jednak na próżno szukać obiektywnych opinii na jego temat. Większość artykułów pochodzi z portali tworzonych przez przedstawicielki Vorwerk. Dla mnie z perspektywy marketingowca jest to absolutny fenomen sprzedażowy, który co więcej działa na tych samych zasadach z powodzeniem od kiedy pamiętam. W związku z powyższym z TM6 w internecie jest utrwalanych wiele błędnych informacji jak np. opcja smażenia. W co drugiej recenzji przeczytałam, że thermomix jest doskonałym sprzętem smażącym. Tymczasem już na stronie producenta możemy przeczytać następującą informację: Wspaniałą kulinarną przygodą będzie dla Państwa odkrywanie różnych funkcji urządzenia TM6, ale smażenie do nich nie należy. Urządzenie TM6 nie rozgrzewa się do temperatury wymaganej do smażenia, dlatego ze względów bezpieczeństwa nie należy próbować w nim smażyć. 

ZALETY:

→ Ogromna ilość różnorodnych przepisów. Dostępnych zarówno na YT, na portalach kulinarnych a także w aplikacji. Mam wrażenie, że powstała istna grupa absolutnych zwolenników tego sprzętu.

WADY:

→ CENA. Mówiąc o Thermomixie w kategorii wad, najczęściej pojawia się cena. Jest to absolutnie najdroższy sprzęt z dostępnych na rynku, co sprawia że wiele osób rezygnuje z jego zakupu, bo wizja jednorazowego wydania 5495 złotych – przeraża. Z tego co jednak mi wiadomo działa tutaj całkiem sprawny system ratalny i wiele osób się na niego decyduje. Dodatkowo wszystko w thermomixie jest płatne ekstra jak dodatkowe akcesoria, czy co-miesięczny koszt dostępu do aplikacji z przepisami

→ Mała misa. Wśród wad wiele osób wymienia mały garnek o pojemności około 2,5 l. Dla 4 osobowej rodziny taka pojemność być może da radę. Jednak dla większej rodziny – faktycznie w przypadku obiadów – garnek z pewnością okaże się za mały.

PARAMETRY: Thermomix TM6, Lidlomix czy Tefal i-Companion XL?