Istnieje przekonanie, które mówi że kiedy na świat ma przyjść Dziecko, podchodzi do Niego Anioł i dotykając paluszkiem ust koi płacz noworodka, przekazując mu zarazem prośbę aby milczało o tym co widziało w Niebie…stąd każdy człowiek posiada tzw. “rynienkę nosową”. To założenie przenika z moją wiarą…gdyż jestem głęboko przekonana, że to Dzieci wybierają sobie Rodziców. Myślę, że to One decydują o momencie i domu w którym chciałyby się wychować.
Nasi Chłopcy to dwie różne orbity. Wiktor – urodzony pedant, potrafi kilkakrotnie przetrzeć buzie chustką w trakcie jedzenia. Jest bardzo dokładny i precyzyjny w tym co robi. Uwielbia gdy dużo się dzieje, ale musi wiedzieć co czeka na Niego danego dnia. Jest dosyć powściągliwy w okazywaniu uczuć. Niezwykle spostrzegawczy, praktyczny i bystry. “Załamuje ręce” na młodszego brata – dominującego entuzjastę;) gdyż Borys to prawdziwy wulkan energii i niepoprawny optymista. Nie istnieją dla Niego rzeczy niemożliwe. “Starszy brat skacze z trzech schodków? Wspaniale! Ja tez tak umiem!”
Codziennie nagina granice słodkim uśmiechem.
Dwóch indywidualistów pod jednym dachem. Wymagają zupełnie innego podejścia i mają inne potrzeby. To co działa na Wiktorka, w ogóle nie obchodzi Borysa i odwrotnie.
Często zastanawiamy się, który z tych wyrazistych charakterów będzie miał łatwiej w życiu. Jednak nie planujemy im drogi, którą mają podążać. Jestem ogromną przeciwniczką wypełniania Dzieciom w wieku przedszkolnym czasu w stu procentach. Obecnie dzień pięciolatka wygląda następująco: od 7 rano do 16 po południu przebywa w przedszkolu a zaraz po nim, czekają go zajęcia angielskiego, tenisa, pływania lub gry na instrumencie. Wycieńczony przedszkolak wraca do domu i marzy tylko o swoim łóżeczku.
Wszystko mamy zaprogramowane więc czemu nie zaprogramować czasu naszych Dzieci. Rodzice coraz częściej zrzucają odpowiedzialność za wychowanie ich pociech na wszelkiego rodzaju instytucje.
Chciałabym żeby moi Synowie powiedzieli kiedyś:
“To mama nauczyła nas czytać, pokazała że jesienią liście zmieniają barwę, zaraziła empatią do słabszych i udowodniła jaką frajdę sprawia zrobienie rzeczy wielkich z niczego. Z Tatą graliśmy w piłkę, nauczył nas liczyć a obserwując niego, zrozumieliśmy co znaczyć być “mężczyzną”. To nasi rodzice, Oni nam wszystko wytłumaczyli...nie trener ani pani od muzyki.”
Beztroskie dzieciństwo – miliony wspomnień…
Staramy się nie poganiać tego magicznego etapu…
Nie zabraniamy Chłopcom mówić “nie”, nie naginamy ich zdania. Kiedy są zli, mają do tego prawo, obrażają się i kłócą między sobą. A potem przytuleni oglądają wspólnie bajkę albo budują ulubione garaże z klocków. Łączy ich więz…a to było moim marzeniem od kiedy wiedziałam, że spodziewamy się drugiego chłopca. Obstają za sobą kiedy tylko wymaga tego sytuacja i pierwsi lecą z pomocą gdy któremuś stanie się krzywda.
Zależy nam aby Dzieci czuły, że jesteśmy “równi sobie” a Ich problemy są w danej chwili najważniejszymi problemami na świecie. Nauczyłam się, że gdy do mnie mówią zostawiam wszystko, siadam i słucham. Dzieci nie myślą tak jak my. Dla Nich słowo “zaraz”, “może”, “zobaczymy”, “jutro” oznacza, że coś nie wydarzy się nigdy. Liczy się moment, ta chwila, tu i teraz. Wówczas mają poczucie, że są ważni. Oni i ich świat.
Kiedy sześć lat temu w dniu swojego ślubu przygotowywałam podziękowania dla moich Rodziców. Byłam Im wdzięczna za miłość, akceptację, szacunek ale przede wszystkim za CZAS. Bo od zawsze miałam poczucie, że SĄ blisko, dla mnie. Zapewniło mi to bezpieczeństwo i spokój.
W świecie tabletów, komputerów i telefonów komórkowych, pędu życia oraz pogoni…nie wiadomo za czym. Czas wydaje się najcenniejszym darem jaki możemy ofiarować drugiemu człowiekowi.
Mam nieodłączną świadomość, że przyjdzie moment kiedy usłyszymy: ” Przepraszam ale dzisiaj mam swoich kolegów i swój świat ” . Jest to naturalny etap i pogodzimy się z tym. Do tego momentu, kiedy to nas potrzebują najbardziej staramy się być razem w stu procentach tylko dla nich a nie obok.
***zdjęcia Piotr Ratuszyński
Pięknie napisane Gosiu 🙂
dziękuję Kochana;)
Dokładnie, pięknie to ujęłaś. Najdroższe zabawki, najatrakcyjniejsze zajęcia nie zastąpią wspólnie spędzonego czasu z rodzicami. Fajne jest to, że dziecko może skorzystać – z zainteresować obojga rodziców. Ja np jestem od zajęć manualnych, mąż od sportu, gier – ale historycznych – to ich pasja, która mnie np w ogóle nie interesuje. Czasem się okazuje np na spacerze, że najlepszą rozrywką dla dziecka jest zwykły kij i wyobraźnia. Dla nas i naszego siedmiolatka – w tym sezonie letnim – nowa “atrakcja” się szykuje – w końcu mały się nauczył jeździć na rowerze i w końcu będziemy go zabierać na wspólne przejażdżki – to nowy etap w naszej rodzinie. Pozdrawiam
;))) właśnie przeglądaliśmy rowery;) też mamy podobne plany, jednak bardziej skupiamy się na przyczepkach;)
Dawno nie przeczytałam tak prawdziwego tekstu w polskiej blogosferze.
szczery i prawdziwy.
dziękuję;)
piękny tekst! nic nie zastąpi miłości i bliskości rodzica.
A mojej Zosi aniołek robiąc dziurkę pod noskiem pomylił
się i zrobił też w brodzie 😉
a urwisy do schrupania zwłaszcza dżentelmen w muszce 😉
…widocznie Zosieńka długo się spierała z Aniołkiem;)
ja wierze ze dzieci w lonie matki same wybieraja czy chca przyjsc na swiat
moi bratankowie tez sa skrajnie rozni
pomine fakt ze nie sa nawet do siebie podobni wizualnie
starszy jest spokojny, raczej taka oferma, wszystko trzeba za niego robic, do tego niejadek
mlodszy to mala zadziora, jak mu sie cos nie spodoba to zaraz szykuje sie z piesciami, ale za to jest bardzo samodzielny i zaradny, pochlania wszystko co ma pod reka, zje swoja porcje i porcje starszego, a ciagle jest glodny
ale obaj maja jedna ceche
jak cos zbroja to zwalaja na drugiego, a jak broja razem to zwalaja na swojego ojca ;P
To już staje się regułą…Bracia są skrajnie różni;)
Ja trzymam kciuki, żeby zdołała się Pani utrzymać przy tych mądrych zasadach i priorytetach bo niestety wedle moich obserwacji to rodzice jakoś szybko wyrastają z tych zobowiązań. Na początku, jak posłuchać rodziców dzieci przedszkolaków to wszyscy przejęci dobrem swoich Pociech do szpiku kości, a potem w podstawówce, gimnazjum to już im jakoś nie zależy ani na dziecku ani na czasie dla niego. Smutna to prawidłowość. Mam nadzieję, że Pani nie dołączy w przyszłości do tych, którym się już odechciało … Ukłony
Myślę, że to niemożliwe aby z wiekiem przestało nam zależeć na Dzieciach…
Trzymam kciuki, żeby się Pani chciało do końca pozostać przy swoich priorytetach. Niestety obserwuję, że im starszy rodzic tym mniej mu się chce. W przedszkolu niemal wszyscy rodzice mają pozytywnego świra na punkcie swych pociech, ale w podstawówce, a potem w gimnazjum to już jakoś im się nie chce, albo czasu nie mają, albo stracili ochotę, albo serce. Smutne to, ale niestety częste. Mam nadzieję, że Pani nie dołączy do rodziców, którym się odechciało..Ukłony
Zgadzam się w 100%. Żadne, nawet najdroższe, zabawki nie zastąpią dziecku tego, co może mu dać czas spędzony wspólnie z rodzicami. Jako, że mąż pracuje, a ja zajmuję się wychowaniem syna, staram się poświęcać jak najwięcej czasu na wspólną naukę, czytanie, kolorowanie itp, a każdy weekend spędzamy wszyscy na większych lub mniejszych wypadach za miasto.
Ależ trafnie to wszystko ujęłaś! Na pewno uda Wam się wychować wspaniałych synów z takim podejściem. Co ja mówię – oni już są przecież wspaniali 🙂 Też mam dwoje dzieci, a każde z innej bajki i innego wymaga podejścia.
Dokładnie tak jest.
To najtrudniejsze i najcenniejsze co można ofiarować dzieciom – czas, spokój i miłość.
Żadne zabawki nie zastąpią uczucia.
Bardzo fajnie, że napisałaś taki post.
A.
Małgosiu, a co powiesz o dzieciach, które są rodzone przez matki, które większość czasu spędzają w ciąży na melinie, rodzą będąc pijane (twierdząc że tylko 1 raz w ciąży wypiły piwko akurat “w dniu porodu”), a zaraz potem uciekają ze szpitala żeby z kolejnym “problemem” w ich życiu nie mieć nic wspólnego?? Dzieciach, które rynienki wargowej nie posiadają bo mają FAS(płodowy zespół alkoholowy)? gdy się ma takich wspaniałych rodziców jak twoi chłopcy to fajnie się wierzy w takie piękne baśnie ale czy sądzisz że te dzieci – czy i one wybrały sobie czas, miejsce i rodziców? i czy Aniołek o nich zapomniał?
Natalko…idąc tym tropem możemy zakwestionować wszystko…bo nic nie jest w stanie racjonalnie wytłumaczyć takich zdarzeń…pytamy: “jak Bóg może pozwolić na cierpienie niewinnych?” a jednak ból jest nieodłącznym elementem naszego życia…wielu spraw nie jesteśmy w stanie zrozumieć…ja również się buntuję, nie zgadzam i wątpię…jednak gdybym nie wierzyła w to wszystko co zbudowałam i buduję każdego dnia to ciężko by mi było rano wstać z łóżka…
słusznie Gosiu, chciałam tylko znać twoje zdanie. tak 3maj!:)
cala prawda zapisana w madrych zdaniach, piekny post
cala prawda zapisana w madrych slowach, wspanialy post
Az zapragnelam drugiego dziecka;)
Wzruszyłaś mnie tym postem, dziękuję… Mama Martusi i Tosi również z przeciwnych biegunów;)
To bardzo piękne słowa! Dzieci są największym cudem jaki może spotkać człowieka i musimy o tym zawsze pamiętać.
Być dla nich to jedno z najważniejszych przesłań macierzyństwa. Pięknie to opisałaś 🙂
Natrafiłam na Twój blog przypadkowo i od razu się zakochałam,czytam i czytam,przeglądam i przeglądam i jestem pełna podziwu.Jesteś niesamowitą kobietą,ciepłą pełną miłości i dobroci.Twój blog to dla mnie super dawka optymizmu,oby tak dalej.Wspomne tylko że sama jestem mamą trójki dzieciaczków w tym dwóch chłopców i chyba w podobnym wieku( 5 i 2 latka w tym roku)także wiem że trzeba mieć oczy dookoła głowy.Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam już z niecierpliwością na kolejne wpisy:)A tak na marginesie to super są te puffy,można wiedzieć gdzie kupione?
Bardzo pięknie napisane , zgadzam się z tym że w tych czasach czas jest bardzo ważny , ale też ważne jest to jak go wykorzystamy… 🙂 Pozdrawiam i zapraszam też na mój blog ,jak na razie zaczynam pisać więc nie mam dużo wpisów .
Bardzo pięknie napisane ,wzruszyłam się ,czytając tego bloga ,ponieważ nie wszyscy pewnie zdają sobie sprawę z tego jak ważny w tych czasach jest czas i jak go wykorzystamy… 🙂 Pozdrawiam i zapraszqm też na swojego bloga ,nie mam dużo wpisów ,ponieważ dopiero zaczynam.
cudownie, że są takie mamy, którym się chce 😀 zauważyłam, że ostatnio o to coraz trudniej i rodzice jakoś tak niespecjalnie interesują się swoimi dziećmi, moje maluchy co prawda chodzą do przedszkola ale są z tego zadowolone więc pozostały czas staramy się spędzać razem i być obecnym w ich codziennych przygodach