Większość znanych mi mam, właśnie szykuje wyprawkę na pierwszy dzień w przedszkolu. Duża część Rodziców mimo wątpliwości związanych z pierwszą poważną separacją, wymienia szereg zalet uczęszczania Dzieci do tejże placówki. Wyobrażają sobie pozytywne zmiany jakie mają zajść w Maluszkach oraz liczą na siedmiomilowe kroki w rozwoju i nabywaniu nowych umiejętności. My niekoniecznie….
Piękne złego początki…
Naszą przygodę z przedszkolem, zaczęliśmy dokładnie rok temu. Kiedy zauroczeni dniami otwartymi i magicznym opisem świeżo otwartej, prywatnej placówki, postanowiliśmy zapisać naszego trzylatka.
Wiktor pierwszego miesiąca, wprost biegł w podskokach do nowo poznanych kolegów, zabawek i zajęć plastycznych, które w szczególności przypadły mu do gustu. Drugiego miesiąca coraz częściej podpytywał: “Czy np. Dzieci zamiast w przedszkolu, mogłyby bawić się u nas w domku?”, “Czy musi iść do przedszkola?”, “Kiedy będzie sobota?” itp…
Jego entuzjazm wygasał wraz z każdym tygodniem. A ja zaślepiona poradnikami i zapewnieniami pań przedszkolanek, że “jest to jak najbardziej normalne zachowanie”, nie dawałam za wygraną i każdego ranka wmawiałam swojemu Dziecku, że “wspaniale jest uczestniczyć w życiu przedszkolnym”.
Zauważyłam, że coraz większa ilość mam przechodzi to samo… a Wiktor momentami aż zapierał się we framugach, żeby tylko nie zostać na zajęciach.
I wtedy zadzwoniła do mnie jedna z nauczycielek. Mówiąc, że nie może rozmawiać o tym przy świadkach bo jest przekonana, że tym samym straci prace ale zauważyła, że jako jedna z nielicznych mam, interesuję się dlaczego Dzieci tak niechętnie tam uczęszczają.
Okazuje się, że Pani opiekująca się grupą Wiktora to sfrustrowana i chwiejna emocjonalnie kobieta, która posiada dwie twarze: jedną dla zatroskanych rodziców i drugą dla “rozwrzeszczanych bachorów” jak ponoć notorycznie, zwykła nazywać nasze Dzieci!
Od historii, jakie wydarzyły się w przedszkolu w trakcie zaledwie trzech miesięcy “włos jeżył się na głowie”! Ze względu na fakt, że każda z nich uderza w poszczególne Dziecko, nie wypada mi ich opisywać….jednak możecie sobie wyobrazić do jakiej rangi urosła powaga sytuacji.
Następnego dnia, w przedszkolu odbyło się walne zebranie i mimo, że nasza rezygnacja była już podpisana, to wraz z Piotrem czuliśmy się w obowiązku w nim uczestniczyć. Główna zainteresowana nie przyszła, tłumacząc, że “nie czuje się na siłach”. Z perspektywy czasu, myślę że zrobiła dobrze…bo ja tego dnia czułam w sobie tyle siły jak nigdy przedtem…
Byłam zła na obojętność pozostałych nauczycieli, za ich zmowę milczenia, za to że im zaufaliśmy a oni tak bardzo zawiedli. Zła byłam również na siebie, że nie słuchałam swojej intuicji i jasnego przekazu własnego Dziecka: “tam nie jest dobrze”.
Po powrocie przeprosiłam Wiktora za to, że tak uparcie, namawiałam Go do odbycia “Przedszkolnej Przygody”….
Zapewnił, że “nie szkodzi” bo twardy jest z Niego Chłopczyk. Jednak do tej pory od czasu do czasu pyta: “Czy nie będzie musiał już tam chodzić?”
Nie zrozumcie mnie zle…
Nie mam na celu promocji akcji “STOP-PRZEDSZKOLOM”.
Wierzę, że istnieją placówki magiczne i bajkowe nie tylko z opisu dyrekcji i ulotek informacyjnych. Mam nadzieję, że do przedszkoli trafiają choć w większości przypadków nauczyciele wykwalifikowani i z powołania.
Zawód przedszkolanki to naprawdę ciekawe i wyjątkowe zajęcie – w szczególności dla kogoś kto kocha Dzieci! Wymaga jednak posiadania takich cech, którymi nie każdy mógłby się poszczycić jak: cierpliwość, entuzjazm, radość codzienna i ogromne pokłady empatii.
Oddając nasze Skarby pod opiekę, musimy być pewni, że nasze Dzieci są na to gotowe. Wybierzmy przedszkole sprawdzone i polecane. Bądzmy w stałym kontakcie z kadrą i angażujmy się w życie przedszkolne. Poznajmy je “od środka”.
A przede wszystkim nie bagatelizujmy żadnych niepokojących sygnałów…UFAJMY NASZYM DZIECIOM!
DOMOWE PRZEDSZKOLE – “Potrzeba matką wynalazku”
Doskonale zdajemy sobie sprawę jak ważną rolę odgrywa proces socjalizacji w wieku przedszkolnym, dlatego wraz z Dziećmi jesteśmy na etapie poszukiwań wszelkich zajęć dodatkowych dostosowanych do Ich zainteresowań i predyspozycji.
A może tym samym uda nam się odczarować urok przedszkola, które okazało się zwykłą “przechowalnią” Dzieci?
Tymczasem wraz z pierwszym dzwonkiem, rozpoczynamy nowy cykl na blogu pt. “Domowe Przedszkole”.
Znajdziecie tutaj mnóstwo pomysłów na kreatywne spędzanie czasu z Dziećmi.
Mam nadzieję, że nasze zabawy okażą się inspiracją nie tylko dla Dzieci pozostających w domach ale również dla Rodziców Dzieci uczęszczających do przedszkoli.
W końcu…w myśl artykułu, który popełniłam jakiś czas temu: “Być dla Nich” to Rodzice powinni być pierwszymi nauczycielami świata;)
ZAPRASZAMY!
Swoim postem przypomniałaś mi o pewnej sprawie, a właściwie doświadczeniu mojej znajomej. Jej córeczka za nic w świecie nie chciała chodzić do przedszkola, do tej pory obijają mi się w uszach jej słynne: “mamusiu, nie będę ci przeszkadzać, będę siedzieć tutaj cichutko na fotelu” i faktycznie w końcu została na rok w domu. Co się okazało trafili na przedszkolankę, przepraszam na określenie, starą babę, która kompletnie nie miała podejścia, a prawdopodobnie się wypaliła, Wystarczyło rok później puścić małą, inna nauczycielka i zupełnie inne dziecko. Bardzo cieszę się, że poruszyłaś taki temat, ja za rok będę małego puszczać więc dobrze otworzyć się na dziecko i na jego opinie, choćby była niekoniecznie dla nas korzystna
Jesteś kolejną osobą, która narzeka na prywatne (zapewne stołeczne) przedszkole… Znam mnóstwo dzieci, które biegają do państwowych przedszkoli i codziennie wieczorem upewniają się, czy aby nazajutrz nie jest sobota. Dzień bez przedszkola, dniem straconym…
Życzę Twojemu synkowi, by szybko zapomniał o fatalnej opiekunce! Bawcie się dobrze w domowym przedszkolu 🙂
moj syn chodzil do placowki ktora pracowala na podstawie pedagogiki Waldorf. Bylam zachwycona! cierpliwość, entuzjazm, radość codzienna i ogromne pokłady empatii – wlasnie to charakteryzowalo wychowawczynie!
Nie mieszkamy w POlsce wiec teraz przy okazji pobytu w Polsce chcialam poslac ynka do przedszkola, aby podszkolil jezyk, w mysl “dzieci ucza sie najwiecej od dzieci”. Chcialam zeby pochodzil tam tydzien, po 3 godz dziennie.
To co tam przezylam to jakis koszmar. Uciekalismy stamtad czym predzej a jak wyszlismy dziecko mnie objelo: “mamusiu kochana, dziekuje! za co? Za to ze mnie tam nie zostawilas….”
dyrektor przedszkola ciagnela mnie t´do wypelnienia karty zgloszeniowej, druga ciagnela dziecko, a ja chcialam z nim zostac zeby sie oswoil…ale w tym przedszkolu takiego czegos sie nie praktykuje. Wiec rozmawiam z dzieckiem, kucajac przy nim, co mamy zrobnic?Czy chce zostac?i mialam wrazenie ze jestem postrzegana jako matka przewrazliwiona- rozmawia z dzieckiem, pyta sie go o zdanie….przeciez najlepiej zostawic, poplacze i mu przejdzie.
Grzecznie podziekowalismy i ucieklismy na karuzele:))))
az strach pomyslec ze te kobiety nazywa sie “pedagogami”….
Racja. Każdy pedagog powinien być z powołania. A najgorsze co można zrobić to krzywda dziecku.
Ja trafiłam na dobre, małe punkty przedszkolne. Choć miałam małe zastrzeżenia, T chodzi zadowolona. Od poniedziałku – placówka państwowa. I znów widzę plusy, od pani wychowawczyni (kilka spotkań), po plany dnia, zajęcia kreatywne i dzieci w wielku T. Mam nadzieję, że się nie pomylę!
Czekam z niecierpliwością na cykl związany z domowym przedszkolem
😉
Pozdrawiam
Fajnie, że o tym napisałaś. U nas etap zerówki w szkole ale tym razem widzę, że córka jest dojrzalsza, grupę prowadzi osoba, którą zna, no i będzie miała starszego brata blisko siebie. Z przedszkolem próbowałyśmy gdy skończyła 3 lata i to była kompletna porażka. Po półtorej miesiąca wypisałam ją, bo to nie była ta sama dziewczynka. Nagle zrobiła się zamknięta w sobie. W przedszkolu co dzień widziałam nowe, cudowne prace plastyczne więc pod tym względem super ale reszta, to kicha. Na moje pytanie jak tam Mi, nauczycielka odpowiadała: Dobrze, obiad zjadła. Brrrrr!!! A kiedy zadzwoniłam do pani dyrektor, by umówić się na rozmowę i wypisać córkę, pierwsze jej słowa brzmiały: To do listopada mam miejsce wolne? Wtedy wiedziałam już na 100%, że podjęłam dobrą decyzję. Też nie twierdzę, że każde przedszkole jest złe. Trzeba przyznać, że jest to jednak wynalazek z potrzeby rodziców, nie dzieci. Dzieci wielu rzeczy nie mówią – choć nam się wydaje, ze powiedzą wszystko. Sama ostatnio po trzech latach dowiedziałam się od Mi, że siedziała na kanapie i płakała razem z innymi dziećmi, które też płakały – gratuluję nauczycielce pomysłu. Żeby nie było, że tak przeciw, to mój syn chodził do przedszkola. Wspomina je mile. Natomiast niektóre dzieci były tam popychane (pani idzie na urlop zdrowotny i po roku wraca), zmuszane do jedzenia. I nie ma różnicy czy to przedszkole publiczne czy nie. To akurat było publiczne i były to relacje rodzinno-koleżeńskie a nie relacje przełożony-pracownik. Wiem, że jest wielu nauczycieli z powołania, z dobrym sercem ale wielu takich niestety nie jest.
Poza tym czas spędzony z Mi “w domu” to wspaniały czas, który jestem tego pewna, zaprocentuje w przyszłości. Dla dziecka najważniejsze jest poczucie bezpieczeństwa, więź z rodzicami a na rozwijanie więzi z rówieśnikami przyjdzie czas. Zresztą nie chodzenie do przedszkola tego nie przekreśla. Zakochana jestem w edukacji domowej i gdybym tylko miała więcej odwagi… 🙂
super pomysł!!!! uwielbiam ten blog!!! mam podobne zdanie,mój synek chodził tylko do zerówki, wystarczyło-może też ktoś mówi o mnie “przewrażliwiona” mama,ale dla mnie osobiście przedszkole to przechowalnia
Dobrze, że o tym piszesz. Ten etap dopiero przede mną (mój Maluch pójdzie do przedszkola dopiero za rok, jako 4-latek), ale też uważam, że warto słuchać, co dziecko próbuje nam przekazać.
O ile rzeczywiście należy ufać dzieciom, o tyle trzeba również pamiętać, że te bardzo często lubią mówić coś, co niekoniecznie jest zgodne z prawdą. Od paru lat pracuję z dziećmi i wiem, że potrafią kłamać pomimo swojego niewinnego (z pozoru) wieku. Jasne, jest tak, że nie powinno się lekceważyć sygnałów otrzymywanych od dziecka, ale nie dajmy się zwariować. W placówkach oświatowych pracują ludzie wykwalifikowani. Większość z nich znalazła się na tym stanowisku, bo kocha tę pracę. Zdarzają się wyjątki, przyznaję, ale przecież one są wszędzie. Z doświadczenia wiem, że początki przedszkolnej przygody mogą być ciężkie, bo to jest nowa sytuacja, jakiej doświadcza dziecko. Nie dziwmy się, że płacze, skoro nagle zostawia się go pod opieką obcych ludzi, w obcym miejscu na kilka godzin. Nie dziwmy się, że płacze za nami. To przecież zdrowe – jest do nas przywiązane i tęskni. Życie malucha w środowisku, w którym występują inne dzieci, uczy go samodzielności, troski, cierpliwości i wielu innych wspaniałych cech. Oczywiście, w domu też może się tego nauczyć, ale nigdy w taki sam sposób, jak w przedszkolu. Wychowawca grupy nigdy nie poświęci jednemu wychowankowi tyle uwagi, ile rodzic, bo zwyczajnie nie ma na to czasu i możliwości. Dziecko, które nauczy się żyć z innymi dziećmi i dorosłymi będzie łatwiej dostosowywać się do zasad panujących w szkole i miejscach, które tego wymagają. Nie bójmy się posyłać naszych pociech do przedszkola i nie róbmy z siebie zwichrowanych rodziców. Nikt o zdrowych zmysłach nie zrobi dzieciom krzywdy, ale nie może pozwolić wejść sobie na głowę. Stąd szlochanie, zasmarkane nosy i prośby o pozostawanie w domu. Bądźmy rozsądni. To, że trafiłaś na taką a nie inną wychowawczynię jest przykre i skłania do refleksji. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że nieodpowiedni ludzie zajmują też inne stanowiska, a jednak nie wykluczamy ich fachu, w przypadku, gdy potrzebujemy od nich pomocy. Kocham dzieci i wiem, że praca z nimi wymaga poświęcenia i dużej wyrozumiałości, ale starajmy się spojrzeć na to z drugiej strony. Odkąd mam styczność z rodzicami moich wychowanków, często irytuję się, bo oni sami zachowują się gorzej niż przedszkolaki. Oszukują, próbują zataić ważne informacje, oczekują cudów, psioczą z błahych powodów. Szanujmy siebie wzajemnie, a wszystko będzie dobrze. Pamiętajmy również, że przedszkole nie wychowuje. Ono wyłącznie wspiera rodziców w wychowywaniu swoich pociech.
świetny artykuł. Przedszkola są bardzo róże , ważne żeby być czujnym i tak jak napisałaś słuchać i dziecka i swojej intuicji. A jeżeli mamy możliwość by być z dzieckiem w domu można mu świetnie zorganizować czas zabaw, a więzi pomiędzy dzieckiem a mamą są dzięki temu jeszcze silniejsze 🙂
Jak miło, że ktoś jeszcze ma przedszkolne wątpliwości. A czułam się tak osamotniona w swoim przekonaniu, że nie chcę, aby moje dziecka do niego uczęszczało. Spędzam wiele czasu na czytaniu etykiet produktów spożywczych, aby nie zatruwać Dziecka E coś tam, coś tam. Mięso sprowadzam od rodziny, aby było wolne od antybiotyków, hormonów i innych cudów. Kosmetyki kupuję bez zbędnych ulepszaczy, konserwantów i drażniących składników (a w zdecydowanej większości dziecięcych kosmetyków jest ich mnóstwo). Dbam, smaruję, pielęgnuję. Jak mam zaufać obcej, często niespełnionej osobie i wierzyć, że zajmie się dobrze moim Skarbem? Że Skarb dostanie na obiad wartościowy i zdrowy posiłek? Że ktoś będzie pilnował Jego czystych rączek? Jak pogodzić się z opinią (?!), że dzieci MUSZĄ chorować, aby nabyć odporności, skoro moje Dziecko miało trzy razy w życiu katar, więc odporne jest bez chorowania?
Przeczytałam wpis i postanowiłam się wypowiedzieć, bo mam wrażenie, że istnieje tu nagonka na przedszkola, panie, które tam pracują. Sama pracuje w przedszkolu i znam wiele problemów od środka. Grupa przedszkolna to grupa 25 dzieci (przeważnie). Dzieci odważnych, wrażliwych, zbuntowanych, także tych agresywnych, niedostosowanych, wołających o pomoc. Dzieci, które nie chcą chodzić do przedszkola jest sporo. Wiem, że duża cześć nie chce dostosować się do zasad panujących w przedszkolu, nie chce jeść posiłków, buntuje się na każdym kroku, gdy następuje koniec zabawy dowolnej a trzeba popracować, wyjść na spacer czy na zajęcia rytmiczne. Już nie mówiąc o leżakowaniu. Każdego dnia doświadczamy słowa “nie chcę”, “nie będę”, “nie zrobię”. Najważniejsze jest dobre podejście do małych buntowników. Oczywiście trzeba słuchać dziecka, gdy dzieje mu się krzywda. W przedszkolach, szkołach podstawowych, gimnazjach itd. pracują ludzie, którzy nigdy nie powinni się tam znaleźć. Tylko trzeba pamiętać, żeby dać szansę ludziom tam pracującym, bo często sprawa nie jest taka oczywista jak by to mogło się wydawać rodzicom. A jako pedagog, proszę by rodzice rozmawiali z nami, bo przez wiele godzin dziennie obserwujemy Państwa dzieci i znamy ich problemy bardzo dobrze. Tymczasem z autopsji wiem, iż rodzice zgłaszają sprawy do dyrekcji, zamiast do wychowawców grupy ich dziecka. I droga załatwienia problemu znacznie się wydłuża.
Sama mam dziecko w wieku przedszkolnym i wiem o czym mówie.
A w przedszkolu panują zasady jak wszędzie i trzeba się do nich dostosować. Niestety 😉
I wierzcie mi, nic nie zastąpi pobytu dziecka w mądrym przedszkolu. Z pobytu w placówce dziecko wynosi wiele mądrości, poszerza swoje horyzonty myślowe, rozwija się wielorako. Codziennie jest inaczej. Zajęcia są ciekawe i rozwijające. A przede wszystkim pobyt w domu nigdy nie zastąpi obcowania z innymi dziećmi. Bo aby dziecko poszło do szkoły, osiągnęło dojrzałość szkolną, musi być dojrzałe emocjonalnie. A dojrzałość osiąga przez kontakty, interakcje z innymi dziećmi. Regularne uczęszczanie do przedszkola.
Pozdrawiam wszystkie zatroskane mamy.
Ciekawy artykuł! Ja również będę posyłać swoją pociechę za rok do przedszkola, już się martwię jak to będzie. Czy będzie tam miła przedszkolanka czy babka która się wypaliła :/ Mam nadzieję, że trafimy na dobrą przedszkolankę i dziecko będzie z chęcią do niego chodziło 🙂
moje dzieci chodzą do publicznej placówki, którą wybierałam opierając się o artykuł http://minimaliv.com/2016/12/hygge-bo-szczescie-jest-tu-i-teraz/#comment-4066 nam się udało i dzieciaki są przeszczęśliwe i z entuzjazmem tam chodzą, ale zdaję sobie sprawę, że niestety ale trafiają się takie przypadki o jakich piszesz 🙁 nie wiem czy wynika to z faktu, że przedszkole było prywatne, bo pewnie wszędzie taka sytuacja może się zdarzyć ale najgorsze jest to, że tak jak napisałaś powstała “zmowa milczenia”… każdemu życzę aby jego dzieci trafiły do placówek takich jak moje gdzie są traktowane z szacunkiem i zapewnia się im miłe spędzenie czasu 😀