Czas mija… Niedługo blog LadyoftheHouse będzie świętował swoje drugie urodziny. Pomyślałam, że jest to doskonały moment na głębsze poznanie. Oto 10 przypadkowych faktów z mojego życia, dzięki którym być może staniemy się sobie bliżsi;)
1. Jestem strasznie “old-schoolowa”. Myślę, że bez problemu odnalazłabym się w czasach sprzed naszej epoki. Uwielbiam zarówno targi staroci, wszelkie przedmioty “z duszą” jak i życie w wersji bardziej spokojnej. Czasami żartuję sobie z Piotrem, że kiedy dorosną Dzieci, przeniesiemy się na wieś a tam wybudujemy sobie chatkę z drewna i będziemy w niej piekli chleb w piecu kaflowym a na podwórku wędzili rybki;)
2. Nie potrzebuję dużo snu. 5 przespanych ciągiem godzin to dla mnie absolutne maksimum aby poczuć się rześko i wypoczętą. Tym samym, potrafię zasnąć w każdym momencie i o każdej porze dnia czy nocy. Wystarczy, że uświadomię sobie, że mam teraz 15 minut wolnego i wygodne krzesło lub sofę.
3. Śmiertelnie boję się myszy, szczurów i….kotów. Umarłabym ze strachu gdyby ktoś zamknął mnie w jednym pomieszczeniu z którymś ze zwierzaków. Mamy nawet taką rodzinną anegdotkę: kiedy miałam 11 może 12 lat do domu wbiegła mysz! Gdy ją zobaczyłam tak zaczęłam krzyczeć i płakać że mysz położyła się na środku pokoju i…na naszych oczach “odeszła”. Wszyscy, którzy to widzieli twierdzą, że na “zawał serca” bo ja od pisku nie mogłam wyleczyć gardła.
4. Łącznie egzamin na “prawo jazdy” zdawałam 14 razy!!! 11 za pierwszym razem i 3 po pięciu latach jeżdżenia samochodem. Mało kto wie, że posiadam też prawo jazdy kategorii A (tutaj uwaga! Zdane za pierwszym razem) Mimo, że w trakcie 12 lat przejechałam tysiące kilometrów uważam z pełną świadomością, że mężczyzni są zdecydowanie “pewniejszymi” kierowcami na drodze.
5. Przez połowę swojego życia marzyłam o pracy w TVN i Twoim Stylu. Wymienioną stację telewizyjną oraz magazyn uważam za doskonałe i przodujące niezmiennie od wielu lat zródło przekazu w kategorii styl życia.
6. Nie znoszę się kłócić. Myślę, że nawet niewinną sprzeczkę przeżywam po stokroć bardziej niż przeciętny człowiek. Stąd unikam wszelkich sporów i staram się nie wypowiadać na tematy wzbudzające kontrowersje. Z pewnością nie zrobię awantury o “niewyniesione śmieci” czy “brudne skarpetki”. Musi się też przelać szala goryczy abym komuś zwróciła uwagę w danej sprawie.
7. Od małego jestem strasznie gadatliwa. Potrafię przegadać z nieznajomą osobą kilka kwadransów i generalnie bardzo lubię kontakt z Ludzmi.
8. Uwielbiam przebywać w księgarniach i bibliotekach. Kocham spokój i klimat jaki panuje w tych miejscach. Nie wyobrażam sobie przeczytania książki na tablecie bądz smartfonie – uważam to za profanacje! Co zabawne….Śmiało mogę powiedzieć, że mnie i mojego Męża połączyło zamiłowanie do…”wąchania”. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam jak Piotr wącha instrukcję, która właśnie przyszła pocztą – od razu stał się mi bliski;))))
9. Nie posiadam konta w banku i nie mam pojęcia jak się płaci kartą czy pobiera pieniądze z bankomatu. Wciąż wraz z gronem zaprzyjaznionych osiedlowych emerytów opłacam rachunki na poczcie. A wysyłanie listów i sam zawód listonosza uważam za fascynujący! Ten fakt, nie dziwi już tylko mojego Męża. On dał sobie na spokój jakieś pół roku temu;)))
10. Subtelny uśmiech nigdy nie był moją najmocniejszą stroną… To co łączy moje zdjęcia z dzieciństwa, wieku nastoletniego i zbliżającego się do 30-stki to ten sam, niezmienny wyraz twarzy;) Z zasady mam duży dystans do siebie i najbardziej lubię się śmiać ze swoich błędów (patrz: “Moje brwi u Żudit”)
Mam nadzieję, że 10 przypadkowych faktów “o mnie” przybliżyło Wam nieco moją osobę. Jestem ciekawa czy znalezliście jakieś cechy wspólne? Niebawem przygotuje dla Was kolejny wpis w którym przedstawię “10 blogowych faktów”, czyli mały backstage z mojej pracy. Ciekawi?
fot. Michał Ciucias
Z tym wąchaniem rozumiem Cię w 100%. Trochę oduczyła mnie tego praca wśród książek, bo zazwyczaj zwracane egzemplarze nie są w stanie idealnym. 😀 Jednak niezmiennie uwielbiam zapach nowych książek. ♥
Jak Ci się będzie nudziło to mozesz dzwonić i gadać ;D
Doskonale! 🙂 Też uwielbiam zapach nowiutkich książek, ale wącham niemalże wszystko. 😀 „Old-schoolowe” życie jest fajne. Właśnie przeprowadzamy się z Mężem z miasta do domku na wieś i czuję się z tym cudownie. Sporo pracy, ale za to ile satysfakcji. 🙂 3mam kciuki!
Punkt 9 rozłożył mnie na łopatki 😀 to urocze 😀
punkt 9. – kompletnie mnie tym zabiłaś, pod tym względem jesteś fantastyczna 🙂
A wąchanie? Też to mam – książki (a pracuję w księgarni), jedzenie, rzeczy. Mój mąż wstydzi się chodzić ze mną do restauracji, bo zawsze wącham jedzenie, gdy mi je przyniosą i podobno wygląda to tak, jakbym uważała je za zepsute – nie ważne, że mam wtedy błogą minę. Ale to samo robię u teściowej… 😉 Na szczęście ona uważa to za komplement 😀
Widzę, że w zamiłowaniu do zapachu książek nie jestem odosobniona. Zawsze, od dzieciństwa wącham nowo otwartą stronę w książce. Rozweselało to moją mamę. Już myślałam, że jestem jakimś dziwolągiem, a tu proszę – tyle komentarzy, że też tak mają!
Wogóle uważam, że powonienie – zmysł bardzo istotny. Nic tak nie przywołuje wspomnień i nie wyzwala emocji jak właśnie zapach!
A ja myślałam, że jestem jedyna na ziemi co nie umie i nie lubi się kłócić. Cieszę się, że nie jestem sama. Punkty 6,7,8 zbierzne z moimi faktami.
9? seriously?? nigdy bym Cię o to nie posądziła 😛
Książki 🙂
Kocham książki, a ich elektroniczne odpowiedniki budzą we mnie lekką odrazę…
Miałam kiedyś myszkę. Taką brązową, z białym krawatem. Rozkoszna była 😉
mam nadzieję, że to nie ta sama, co przyleciała do mnie?;)
też bym chciała zamieszkać w chatce na wsi i żyć sobie spokojnie, hodując zwierzątka i uprawiając pole. Do tego rzeczka z rybami i las ze swym bogactwem i na pewno nie umarłabym z głodu za to byłabym o wiele szczęśliwsza. Tylko nie wiem, jak ty tam sobie poradzisz, przecież tam na bank będą myszy!
o tym nie pomyślałam;)
Oczywiście mamy wiele wspólnego;) już mnie to nie dziwi;)
pozdrawiam:*
Ojjj taaak;)
my zamieszkaliśmy na wsi i:
1. mamy 3 koty na myszy, ale…
2. wkoło domu, w garażu i piwnicy nie ma myszy, bo tam się kręcą koty, za to w domu, gdzie koty nie przebywają myszy były
3. koty lubią się pochwalić, podziękować i przynoszą takie “prezenty” w postaci gryzoni na wycieraczkę pod same drzwi.
4. na myszy nie ma sposoby, ani żeby się nie wprowadziły do domy, ani żeby… się wyprowadziły SAME
Drodzy !
Potwierdzam to co Gosia napisała o sobie .
Mogę potwierdzić przynajmniej trzy z wymienionych faktów . Gosię miałam przyjemność poznać osobiście jakieś …. 20 lat temu 🙂 kiedy to należałyśmy do jednej grupy tanecznej w GOK , pod przewodnictwem Pani Ewy Szemplińskiej .
Dodałabym fakt 11 : Wulkan energii 🙂
Pozdrawiam .