Czy pamiętacie mój ubiegłoroczny wpis: “Lato w mieście?” opisywałam w nim, że moim zdaniem rodzinne przejażdżki rowerowe to musi być ogromna frajda i świetny sposób na spędzanie czasu rodzinnego, możliwość zwiedzania i jedna z najprzyjemniejszych form aktywności fizycznej. Wiecie co? W jednym nie miałam racji…
Otóż dokładnie rok temu, pisząc artykuł jako totalny laik, święcie wierzyłam, że w rowerze najważniejsze są: kierownica, siodełko i chęć pedałowania. Cała reszta stanowi nieznaczącą otoczkę.
Tak się złożyło, że od początku sezonu, miałam okazję testowania 4 rowerów różnych marek i modeli. To dosyć duże wyzwanie jak na osobę, która ostatni raz styczność z pojazdami tego typu miała ponad 10 lat temu. Zdałam się więc na własne, subiektywne odczucia i intuicję. Pierwszy model na który padło zwyczajnie mi się nie podobał (tak – wygląd zwłaszcza w przypadku kobiet ma znaczenie). Drugi był tak niewygodny, że na dzień po przejażdżce nie mogłam chodzić. A trzeci (uwaga!) nie miał przerzutek! W tych czasach to zupełnie tak jakby samochód nie miał wspomagania, czyli sytuacja dla mnie – nie do przeskoczenia.
Zrezygnowana i nieco zniechęcona poprosiłam Was o radę na facebooku żeby pózniej zachodzić w głowę “dlaczego nie zrobiłam tego wcześniej?”. 70 % Waszych wskazówek prowadziło w jedno miejsce: ELECTRA BICYCLES. Czyli coś więcej niż zwykły sklep rowerowy, miejsce w sieci idealne dla szukających jednośladów. Kolory, design, charakter – wszystko na jednej stronie! Każdy z nas wybierający swój model, nie zastanawiał się długo. Piotr czarny i sportowy charakter, Wiktor – tradycyjnie to co Tata, a ja cóż…nie zgadniecie;)
Zapomniałam już ile rower może zapewnić frajdy! Kiedy wybrałam się na przejażdzkę po raz pierwszy, zaczepiła mnie grupa nastolatków, pytając: “Gdzie kupiła Pani tak fajny rower?” Wtedy się przebudziłam, bo przez całą trasę czułam jakbym się cofnęła w czasie i sama miała “naście” lat.
WOLNOŚĆ to pierwsze nasuwa mi się na myśl kiedy myślę o kolejnych wyprawach.
Zapraszam Was do obejrzenia filmu z naszej wyprawy po mieście, które dzięki ROWEROM właśnie odkrywamy na nowo:
Model Piotra: ELECTRA STRAIGHT
Model Wiktorka: MINI ROD
( Wiktor oczarowany swoim nabytkiem w 2 godziny nauczył sie jezdzić na 2 kółkach)
Mój model: AMSTERDAM FASHION
Pójdziemy w Wasze ślady… ale… najpierw trzeba kupić ROWERY ! 😉
Bardzo polecam;) Nie mogę się doczekać słonecznych dni;)
Mogłaś się nie budzić. Na tym filmie jak i na wszystkich zdjęciach bez mocnego makijażu wyglądasz góra na 16 lat!;) Tylko zazdrościć;)
Dziękuję;) Czuję się na góra 15;)
Ladyofthehouse mam do ciebie żal! Moja żona od wczoraj wierci mi dziurę w brzuchu, że chce taki rower jaki masz ty i koniec!;(((
Ups…chyba nie masz wyjścia?;)
rower w takim kolorze rozjaśnia ulice w pochmurne dni, nie mówiąc o tym, że pozostali uczestnicy ruchu na pewno ustępują pierwszeństwa 🙂
http://doubleyourchances.blogspot.com/
i na to liczę!;)
a gdzie najmłodszy potomek? śliczni wy, śliczny obraz.
Najmłodszy tego dnia był zakatarzony…;( a chociaż na filmie nie widać – bardzo wiało.
Świetny jest ten rower! Swą przygodę z jednośladem również zakończyłam dobre 10 lat temu, ale ostatnio co raz bardziej mnie kusi, by do tego powrócić 🙂
Super! Najważniejsze, żeby była radość 🙂