Mój blog w ubiegłym miesiącu obchodził swoje 10-lecie!!! Wyobrażacie sobie, jak jedna decyzja podjęta jesienią 2011 roku zaważyła na całym dalszym życiu? Z dumą mogę powiedzieć, że jestem pierwszą blogerką w Polsce skupioną na tematyce domowej, która tworzy dla Was niezmiennie od 10-lat, stale się rozwija a także wciąż rozszerza swoje działania, po to aby niezmiennie stanowić dla Was niesłabnące źródło codziennej inspiracji.
Dekada LadyoftheHouse
10 lat to prawie 1/3 mojego życia, którą wypełniła pasja, kreatywność, pracowitość, a także ogromne zaangażowanie i wytrwałość. Wiem, że popularne są teraz zdania: “Nie śniłam o tym”, “W najśmielszych snach nie wyobrażałam sobie tego wszystkiego”…a jednak prawdą jest, że od zawsze dokładnie wiedziałam kim chcę być i co robić. Jedna decyzja o założeniu bloga – otworzyła mi setki drzwi na nowe możliwości, których w żadnym innym wypadku nie miałabym okazji napotkać na swojej drodze.
10 lat nauczyło mnie tak wiele, że mogłabym stworzyć o tym oddzielny artykuł. Zdobytej wiedzy z zakresu marketingu, PR, kreacji marki, SEO, social mediów – nie zapewniłyby żadne studia ani praktyka w najlepszych firmach. Dlaczego? Bo wszystkiego uczyłam się na zasadzie doświadczenia. Wiedzę chłonęłam jak gąbka, byłam wciąż głodna informacji i chciałam więcej. Praca w internecie jest fascynująca! W przypadku LadyoftheHouse – najlepsze dzieje się jednak w trakcie kreacji…! Wszak wszystko co widzicie w moich SM, dzieje się w prawdziwym życiu. Dlatego tak bardzo nie lubię określenia: “influencer”, który ma w naszym kraju coraz częściej złą prasę. Influencer kojarzy się z osobami, które nic nie robią, wstawiają zdjęcia w media społecznościowe i pobierają jeszcze za to niebagatelne zarobki. Tymczasem dla mnie social media stanowią jedynie efekt często ciężkiej i mozolnej pracy, która odbywa się zza kulisami (przykład: remont 120-letniego siedliska, na który poświęciłam całe ubiegłe wakacje / albo testy AGD – publikuję 1 rekomendację na którą składają się wielogodzinne testy często kilkunastu produktów).
Moja nauka często wypływała również od Was. Wasze opinie, komentarze, prywatne wiadomości – były są dla mnie ogromną motywacją! Dzięki mediom społecznościowym poznałam wielu fantastycznych Ludzi. Dzieliliście się ze mną swoim życiem prywatnym, pytaliście o porady zakupowe. Czasami sobie myślę, że gdybym pobierała opłaty za wszystkie inspiracje/projekty wnętrzarskie, których udzieliłam prywatnie na przełomie tego czasu – dzisiaj pewnie odpoczywałabym na Malediwach;) Przez długi czas na moich mediach społecznościowych widniał także mój numer telefonu. Odbierałam telefony rzędu: “Cześć. Przepraszam, że dzwonię w niedzielę ale właśnie jestem w OBI i kupuję deski do łóżka-domku, który przedstawiałaś na blogu. Czy mogłabyś podać wymiary okna?” Była też konstruktywna krytyka. I spotkania w realnym życiu. Poznanie w biegu na zasadzie: “Cześć Lady. Obserwuję Cie” – wciąż cieszy niezmiennie!
Przez te 10 lat zmieniłam się jako człowiek, kobieta i blogerka. Zawsze jednak moje media były prowadzone na moich zasadach i niezmiennie pozostałam wierna sobie: sama dobierałam marki, których produkty rekomendowałam i nigdy nie miałam tzw. “parcia na szkło”. Szkoda mi było czasu na wyjazdy eventowe, premiery i markowe bankiety. Tym bardziej, że w początkowej fazie tworzenia LadyoftheHouse – byłam młodą mamą, która za dnia opiekowała się dziećmi, a w nocy zasiadała do laptopa. Dla mnie najważniejsze w mojej pracy było, jest i będzie po prostu: inspirowanie innych. W ciągu minionej dekady, żałuję tylko jednego niewykorzystanego zaproszenia: była to premiera telefonu na której obecny był także Robert Lewandowski (wielki autorytet mojego 11-letniego Syna-piłkarza). Dziś byłaby to dla Niego znacząca pamiątka;)
10 przełomowych momentów na 10-lecie LadyoftheHouse
Decyzja o założeniu bloga to pierwszy z dziesięciu wyjątkowych momentów, które chciałabym wspólnie z Wami powspominać w tym wpisie. Pamiętam, że był to artykuł: “Jak zrobić dekoracje jesienne?”. Ten wpis nadal widnieje w internecie. I choć merytoryka i zdjęcia, mówiąc delikatnie: nie należą do najlepszych. Celowo ich nie usuwam. Pokazują jaką drogę przeszłam w ciągu ostatnich 10 lat. Przypominają mi także emocje i tremę przed pierwszą publikacją na blogu. Pamiętam ile czasu poświęciłam na ten artykuł. Jak bardzo chciałam aby był idealny, perfekcyjny. Co najlepsze – ten poziom ekscytacji wcale nie zmalał. Wciąż dopracowuję swoje materiały do najwyższego poziomu. A każdy, kto ze mną współpracuje wie, że jedynego zdania którego absolutnie nie toleruję brzmi: “nie da się tego poprawić”. Kolejnym drugim momentem, był konkurs organizowany przez Onet. Największy i najpopularniejszy jak dotąd ranking osób tworzących w internecie pt. “Blog Roku”, w którym dwukrotnie rok po roku byłam wytypowana do trójki finałowej najlepszych z kategorii “lifestyle”. Nigdy nie zapomnę wzruszenia, które towarzyszyło mi w trakcie samej nominacji, a później na gali rozdania nagród. Z gali wróciłam niezwykle zmotywowana. Po raz pierwszy namacalnie zobaczyłam, że za czytelnikami bloga stoją nie tylko cyfry statystyk ale realni ludzie, którzy śledzą wszystko co robię. Zaraz potym wydarzeniu zadzwoniła do mnie jedna z ukochanych osób z którymi współpracuję i powiedziała: “Gosia ze względów formalnych załóż firmę. Dzisiaj”. Byłam przerażona. Jak to firmę? Tworzę sobie spokojnie bloga. Tak jest dobrze. Na co Ona dodała: “Potraktuj to jako możliwość rozwoju. Myślę, że ten dzień okaże się dla ciebie przełomem” I tak ruszyła machina! Trzecim momentem było wejście w świat prasy i telewizji. Te wydarzenia pokazują najlepiej, że czas weryfikuje nasze marzenia. Kiedyś praca w TV wydawała mi się nieosiągalna i niezwykle prestiżowa. Lubimy się z mediami o ile mogę pozostać sobą i tworzyć na moich warunkach. I tak jak prasa to szanuje, tak TV rządzi się już swoimi prawami. W ciągu 10 -lat miałam propozycję poprowadzenia 4 programów telewizyjnych. W każdym przypadku nie byłabym jednak “LadyoftheHouse”, a po prostu panią z telewizji opowiadającą o domu lub wnętrzach przy umowach zakazujących niemalże wszystkiego. Zawsze stawiałam moje media na I miejscu i przy podejmowaniu trudnych decyzji robiłam szybki bilans: “Czy to wpłynie jakkolwiek na rozwój LadyoftheHouse?”, “Czy blog zyska na tych projektach cokolwiek?”. Niemniej jednak jeśli tematyka zagadnienia współgra z tym co robię, czasami pojawiam się w telewizji śniadaniowej. A pierwszy raz “na żywo” był ogromnym przeżyciem. Czwartym momentem, który zapadł mi głęboko w sercu było zaproszenie do Paryża na zjazd topowych blogerów. Raz, że to miasto rozkochało mnie w sobie na zawsze, a dwa że świadomość, że ktoś gdzieś na świecie dostrzegł Twoje działania i wytypował do reprezentowania kraju – było naprawdę w moim mniemaniu znaczące. Piątym momentem, który wpłynął na moje późniejsze działania było wydanie własnego e-booka. Zrobiłam to poniekąd na próbę, a z drugiej strony z ciekawości. Do tej pory miałam odzew od firm, które rekomendowałam, że oto dana publikacja wpłynęła na sprzedaż danego produktu. Jeden model odkurzacza rozszedł się tak szybko, że w tydzień po materiale na blogu z kodem został wyprzedany. Były to miłe zwrotki. Choć dla mnie jak science-fiction. Dopiero gdy wypuściłam swój pierwszy produkt w świat – zobaczyłam jak to działa naprawdę. I ta lekcja otworzyła mnie na nowy etap, który wymieniłam w przed-ostatnim punkcie. Szóstym przełomowym momentem, stanowi dla mnie budowa własnego studia. Chciałam tworzyć więcej video-inspiracji, lepszą jakość i wciąż nie miałam ku temu warunków. Budowa Studia LadyoftheHouse była dla mnie ogromną inwestycją, którą ogromnie chciałam a jednocześnie której ogromnie się bałam. Studio spłaciło się w pół roku statystykami, które znacznie podskoczyły w tym czasie, uratowało mi pracę w trakcie pandemii, a jednocześnie stale umila mi codzienność, bo to właśnie ze studia piszę do Was najczęściej. Siódmym ważnym dla mnie momentem, była nominacja do tytułu Kobiety Warmii i Mazur. Między czasie blog został kilkukrotnie doceniony i wyróżniony (przykład: wybór bloga LadyoftheHouse w WHITEPRESS w rankingu najbardziej wpływowych influencerów w Polsce) ale nominacja wypływająca z rąk innych kobiet była dla mnie czymś więcej, liczyła się w moim mniemaniu podwójnie. Poznałam Kobiety wspierające, inspirujące, pełne pasji i to wydarzenie bardzo na mnie wpłynęło. Pamiętam, że napisałam wówczas w swoich SM tak:
Tą nagrodę dedykuję Wam Kobietki – dajcie czadu”
Ósmym momentem, który stanowił totalny przełom, był pomysł na remont 120-letniego siedliska, które zostało nazwane: “Siedliskiem LadyoftheHouse”. Był to czas pandemii a mnie jednego dnia odwołano na raz 3 wielkie projekty. Byłam załamana całych kilka godzin;) Postanowiłam, że wreszcie zrobię to, na co tak długo czekałam, a na co nigdy nie było wystarczająco dużo czasu: wyremontuję stare siedlisko, które jest w naszej rodzinie od kilku dobrych lat, a w którym chyba tylko ja dostrzegałam stale ogromny potencjał. Publikacje remontów Siedliska LadyoftheHouse zanotowały milionowe wejścia w poszczególne artykuły. Żaden inny cykl nie cieszył się jak dotąd tak dużą popularnością! O siedlisku pisały największe magazyny wnętrzarskie jak Elle Decor, Dobrze Mieszkaj, czy główna strona Onet i wiele innych. Do tej pory padają pytania o poszczególne materiały wykorzystane w remontach. Sam cykl zresztą stał się dla Was dużą inspiracją w metamorfozach Waszych wnętrz. Otrzymywałam od Was niejednokrotnie realizacje kopij-wklej! Co było i jest dla mnie ogromną satysfakcją! Zgłosiło się nawet do mnie małżeństwo, które pod wpływem publikacji z siedliska, poprosiło mnie o zaprojektowanie i wyremontowanie ich domu (który jest w podobnym stanie jak siedliskowa chatka przed remontem). Tych pięknych historii inspirowanych Siedliskiem LadyoftheHouse – zebrało się na pęczki ale właśnie po to, publikuję dla Was każdego dnia!!! Plany z siedliskiem sięgają dużo bardziej w przyszłość. Tworzy się tutaj prawdziwa przyjazna farma. Miejsce z którego będę Was inspirować sielskością, naturą i ukochaną Warmią. Dziewiątym ważnym momentem, jest z całym przekonaniem zakup nowego domu nad jeziorem, który stanowi rozszerzenie możliwości całej firmy LadyoftheHouse. Nie ukrywam, że na zakup tej nieruchomości miało wpływ Wasze zaangażowanie w trakcie publikacji materiałów z Siedliska, które dodało mi ogromnego wiatru w żagle. Spędziliśmy z Piotrem niejedną noc na zastanawianiu się, czy podejmujemy słuszne decyzje, czy nie pędzimy zbyt szybko i tak rozpędzonym już pociągiem. Prawdą jest, że zakup LadyLakeHouse to kolejne wielkie możliwości rozwoju i tworzenia nowych materiałów dla Was ale jednocześnie jest to nagroda, którą sobie sprawiliśmy na 10-lecie. Dziesiątym momentem to otwarcie sklepu FortheHouse. To o tym momencie wspominałam w trakcie pisania o e-booka. Dla mnie własny sklep to zwieńczenie 10-lat tworzenia bloga. Marzyłam o tym bardzo długo i intensywnie. Ostatnie 1.5 roku spędziłam wśród nieziemskich wnętrz, na produkcjach zapierających dech w piersiach i na inspirujących rozmowach z producentami wielkich marek. Przez ostatni miesiąc od otwarcia sklepu, byłam z Wami bliżej niż kiedykolwiek. Odbierałam telefony. Dzwoniłam, aby zapytać czy jesteście zadowoleni z otrzymanych zakupów. Co najlepsze! Wielu z moich odbiorców nigdy wcześniej nie miało okazji do kontaktu ze mną. Śledzili moje media, bo mają podobną estetykę i podobają im się moje inspiracje ale nie mieli okazji/pretekstu do zadawania pytań. Poprzez sklep nagle mamy okazję poznać siebie i to jest również dla mnie jedna z najprzyjemniejszych kwestii w prowadzeniu sklepu FortheHouse!
…Jedenasty z dziesięciu momentów – już się tworzy ale oficjalnie zaproszę Was do niego w przyszłym roku. Czy ja napisałam “zaproszę”? Tak!!! Niemalże każdego dnia w okresie wakacyjnym pisaliście czy Siedlisko LadyoftheHouse lub LadyLakeHouse będzie można wynająć? To są nasze domy, miejsca do pracy, rekreacji i rodzinnego wypoczynku – nie przystosowane zupełnie dla gości. Jednak postanowiłam wyjść Wam na przeciw! I stworzyć miejsce, które będziecie mogli wynająć. Położone nad jeziorem oraz w otoczeniu warmińskiej natury. Także trzymajcie kciuki! Więcej informacji zdradzę Wam niebawem…
Dziś LadyoftheHouse to także prężnie działająca firma. Pracują tutaj niezmiennie osoby odpowiedzialne za video, zdjęcia, grafiki, a także działanie samej strony internetowej. Za chwilę to grono powiększy się jeszcze o osoby opiekujące się Waszymi zamówieniami ze sklepu FortheHouse oraz o grono projektantów wnętrz. Bez tego składu od dawna sama nie dałabym rady. Dziękuję, że ze mną jesteście!
Mam nadzieję, że ten artykuł będzie dla Was stanowił źródło motywacji i dowód na tezę, że naprawdę w życiu “można stworzyć coś z niczego”.