Piszę do Was ten post, podjadając ulubioną czekoladę z orzechami. To taki standard, każdorazowo przy napadzie weny twórczej. Tej z kolei przez ostatni czas mi nie brakowało, toteż szybko przestałam uznawać wagę za niezbędny element w moim domu. Ubrania to jednak co innego. Nie można ich się tak po prostu wyzbyć. Na odbicie w lustrze z pocieszeniem przybiegły misie Haribo…

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek jak dany nastrój, wpływa na nasze motywy wyboru żywności? Albo też z drugiej strony: jak poszczególna żywność wpływa na nasze samopoczucie? Czy żywność może poprawiać nastrój? I wreszcie czy mądrość organizmu można oszukać? 

Przeczytałam, że moja ukochana Nigella Lawson na poprawę nastroju zawsze przygotowuje spaghetti carbonara. Okazuje się, że jej sposób na pogodę ducha ma swoje naukowe uzasadnienie, gdyż makaron zawiera tak dużą dawkę zdrowych węglowodanów, że są one odpowiedzialne za wzrost produkowanej serotoniny w naszym organizmie. Ta teza w prosty sposób uzasadnia także jak to się dzieje, że Włosi-najbardziej makaronowy naród na świecie, są tak pogodnymi Ludzmi.

Nie wiem jak u Was…ale u mnie od 3 tygodni wciąż pada! Staram się skupić na sprawach przyjemnych, jak: dekorowanie, które zdecydowanie uspokaja, zabawy z Dziećmi, które zawsze nastrajają pozytywnie, możliwie jak najczęściej przebywam na świeżym powietrzu. Ciągłe wahania ciśnienia atmosferycznego i niedobór naturalnego światła, wpływają jednak odczuwalnie na samopoczucie…

Postanowiłam zapytać mojego niezawodnego eksperta ds. żywienia dietetyk Natalię Bobowik jak mogę sobie pomóc? Czy sposób odżywiania ma rzeczywisty wpływ na nasze samopoczucie? Czy jedzenie może nas uszczęśliwić?

Okazuje się, że w żywności znajduje się wiele ciekawych substancji, które wpływają na nasz humor i samopoczucie. Przykładowo wymieniona czekolada zawiera substancję znana epikatechiną, która poprawia ukrwienie mózgu, wpływając na naszą koncentracje i samopoczucie, jest to też silny antyoksydant. Nie znajdziemy jej jednak w mojej ulubionej czekoladzie mlecznej, gdyż jest z niej usuwana w trakcie produkcji, z uwagi na swój gorzki posmak. Epikatechinę znajdziemy również w czarnej i zielonej herbacie oraz czerwonym wytrawnym winie.

Kolejną interesującą substancją jest tryptofan. Jest to aminokwas, którego nasz organizm nie jest w stanie samodzielnie wytworzyć. W wyniku przemian z tryptofanu powstaje serotonina – która zapewne wszystkim kojarzy się z euforią i szczęściem. I owszem, substancja ta odpowiedzialna m.in. za łagodzenie stresu i regulację snu. Jej brak stwierdzany jest u osób chorych na depresję i mających problemy z zasypianiem.  A zatem gdzie znajdziemy tryptofan? Jego bogate źródła to spirulina (sproszkowane algi morskie), pestki dyni, soja, banany, sery żółte.

Magnez. Ten pierwiastek ma duży wpływ na dobre samopoczucie. Magnez pomaga nam walczyć ze stresem. Jest wówczas uwalniany do krwi i przeciwdziała tzw. „hormonom stresowym”. Chroniczny stres doprowadza do niedoborów magnezu (o wiele większych niż spowodowanych nadmiernym piciem kawy), przez co pogarsza się nam nastrój i samopoczucie, pojawiają się problemy z sercem. Źródłem magnezu są produkty zbożowe, szczególnie kasza gryczana oraz rośliny strączkowe, orzechy, kakao i czekolada.

Nie należy też bagatelizować roli warzyw i owoców w utrzymywaniu dobrego nastroju. Dlaczego? Wystarczy spróbować (choć nikomu nie radzę) wyeliminować na jakiś czas warzywa i owoce z naszej diety, a zauważymy znaczny spadek energii oraz pojawią się u nas różne oznaki niedoborów witamin i składników mineralnych- wypadające włosy, łamliwe paznokcie, zajady, spadek odporności  i wiele, wiele innych. Choćbyśmy mieli wtedy dużo tryptofanu,  powodów do dobrego nastroju będzie niewiele.

Obecnie wiele mówi się również o wpływie witaminy D na poprawę samopoczucia. Okazuje się, że  osoby z jej niedoborem są wrażliwsze na jesienne i zimowe chandry oraz częściej występuje u nich przygnębienie i depresja. Jak się przed tym bronić? Witamina D jest syntezowana w naszej skórze pod wpływem promieni słonecznych (a dokładniej dzięki promieniowaniu UVB). Jedyny okres, kiedy się to dzieje trwa od czerwca do sierpnia, przy czym nasłonecznienie powinno występować w godzinach od 10.00 do 16.00. Dodatkowo, filtry które chronią nas przed słońcem i opalenizną blokują promienie UVB i witamina D nie jest wytwarzana. W przypadku osób o jasnej karnacji ok. 10-15 minut ekspozycji nieosłoniętych rąk i ramion oraz twarzy na działanie promieni słonecznych 3 razy w tygodniu  umożliwia organizmowi wytworzenie wystarczającej ilości witaminy D, natomiast osoby o ciemnej karnacji potrzebują ok . 7-krotnie dłuższej ekspozycji. A co, jeśli w lato nie mamy możliwości tak częstego przebywania na słońcu? Zostaje nam wówczas suplementacja. Warto zbadać sobie poziom witaminy D3 i poprosić lekarza o dobranie odpowiedniej dawki. Dobrą wiadomością jest to, że witamina D nie jest toksyczna i nie można jej przedawkować.

Jest również uzasadnienie dla wszystkich smakoszy i wielbicieli słodkości (patrz:ja). Otóż na nasz nastrój wpływa również to, czy jedzenie które jemy po prostu nam smakuje. Jedzenie jest jedną z wielu przyjemności w życiu. Wykazano, że podczas jedzenia które lubimy wydzielają się beta-endorfiny – kolejne substancje wpływające na nasz mózg i nastrój. Atrakcyjność jedzenia zależy również od tego, jak bardzo jesteśmy głodni, jakie mamy doświadczenia z danym rodzajem jedzenia oraz z kim i gdzie je spożywamy. Dlatego ważne jest nie tylko samo jedzenie ale i okoliczności jego spożycia.

Dalej niestety nie jest już tak wesoło, gdyż mój dietetyk szybko odstudził entuzjazm… Biorąc to wszystko pod uwagę nasuwa się wniosek, że możemy jeść wszystko, na co tylko mamy ochotę. Jednak takie myślenie doprowadzi nas w końcu do nadwagi, otyłości i innych chorób (bo każdy człowiek potwierdzi, że najsmaczniejsze jest to, co słodkie albo tłuste. Dlatego kluczowe znaczenie ma wyrobienie zdrowych nawyków żywieniowych, dzięki którym nie tylko będziemy jeść przykładowy jogurt z musli i owocami zamiast słodkich przekąsek, ale będzie ono nam smakowało…

O nasz humor możemy dbać w różny sposób, jedzenie jest bardzo ważnym czynnikiem poprawiającym nastrój. Nie należy go traktować jako sztucznego wspomagacza (i sięgać po kaszę gryczaną tylko w dużym stresie), ale jako sprzymierzeńca, który zapobiega złym nastrojom. Dlatego regularnie sięgajmy po banany i pestki dyni (dostarczając tryptofanu), orzechy i pełnoziarniste pieczywo (zapobiegając niedoborom magnezu) i jedzmy warzywa i owoce dostarczając witamin i składników mineralnych. 

Odpowiadając zatem na pytanie: czy jedzenie może nas uszczęśliwić? Tak! Najważniejsza jest jednak świadomość, że poprzez jedzenie możemy nie tylko uzyskać szybki sposób na poprawę humoru, czy też metodę na pokonanie negatywnych emocji ale dzięki wyrobieniu zdrowych nawyków żywieniowych mamy szanse na stabilizację nie tylko wagową ale również duchową!

ladyofthehouse

ladyofthehouse