Chociaż świat zdaje się nie zwalniać tempa i wciąż próbuje nam wmówić że musimy biec wraz z nim, to warto zatrzymać się na chwilę, wziąć głęboki oddech i zobaczyć na własne oczy, że to wszystko jest jedynie iluzją, chwilowym złudzeniem…Najważniejsze rozgrywa się wewnątrz nas i dzieje się właśnie w tej chwili.
Końcówka lipca – z jednej strony pełnia lata, a z drugiej już tylko chwila dzieli nas od melancholijnej jesieni. Wyjątkowo lubię ten moment…rześkie poranki i wieczory na tyle ciepłe, że w końcu pozwalają cieszyć się tarasowym zapachem lawendy. Smaki, zapachy, obrazy- wystarczy choć na chwilę uwolnić się z poza murów, które sami przed sobą stawiamy i poczuć wszechobecne piękno.
Nie doceniamy….
Przypomniała mi się dzisiaj anegdota o rabinie i Mosze:
Mosze skarżył się rabinowi na warunki panujące w jego domu:
– Rebe, jaki u mnie hałas, ciasnota, żona krzyczy, dzieci płaczą, co mam robić?
Rabin poradził mu: – Mosze, kup sobie kozę.
Mosze posłuchał rady i zrobił to, co radził mu rabin.
Po kilku dniach jednak Mosze znów przyszedł do rabina na skargę: – Rebe, coś ty mi doradził? Teraz jest jeszcze gorzej, niż było, jest jeszcze większa ciasnota i hałas, żona krzyczy, dzieci płaczą, koza beczy.
Na to rabin odparł: – Mosze, teraz sprzedaj tę kozę.
Żyd znów posłuchał rady i po kilku dniach powrócił do rabina, mówiąc: – Dzięki ci, rebe, za radę, sprzedałem kozę. Jaki ja mam teraz spokój, jak dobrze!
A może warto odprowadzić w te ciepłe, letnie wieczory kilka kóz na inne pastwiska, żeby wreszcie tak naprawdę POBYĆ i nacieszyć się sobą zwyczajnie….
fot. M. Ciucias
tak często nie doceniamy tego, co mamy lub robimy to, kiedy jest już za późno…
Pani Małgosiu jest Pani wspaniała! To co Pani tworzy również jest doskonałe i chyba nikt nie mógłby zrobic tego lepiej.
Wiem że nie w temacie;)) ale czy mogłabym zapytać skąd jest ta duża latarnia? Widziałam już ją w kilku wpisach na blogu i w każdej odsłonie wygląda nieziemsko. Nigdzie takiej nie znalazłam.
Dołączam się do zapytania skąd latarnie?;)