Wiecie jak to jest z gotowaniem, pieczeniem i przygotowywaniem potraw w ogólnym znaczeniu? Każda z nich wiąże się z obrazami, które mamy gdzieś w pamięci, z tradycją i wspomnieniami…Dzisiaj na przykład cały dzień myślałam o Babci, o tym jak poruszała się w kuchni, jak opowiadała o przepisach i jak powtarzała, że coś nie wyszło tak jak by sobie tego życzyła…a przecież Jej faworki były najsmaczniejsze na świecie i zawsze smakowały doskonale!
Nigdy nie zabierałam się za wypieki w “Tłusty Czwartek”. Środek tygodnia – wiadomo. Do pieczenia trzeba mieć serce i czas. Nie wolno się rozpraszać, inaczej nic z tego nie będzie. W Zapusty tradycyjnie jechaliśmy do Niej. W ubiegłym roku Borys zlizał cukier puder ze wszystkich pączków a ja walczyłam sama ze sobą, żeby nie sięgnąć po kolejny. “No zjedz jeszcze jeden. Od jednego nie utyjesz. Jutro nie będą już tak smaczne” mówiła.
W tym roku po raz pierwszy faworki zrobiłam sama. Pewnie mogły wyjść lepiej, pewnie Babcia by powiedziała, że dla Niej prawdziwe faworki są – zawijane i pewnie jak co roku umówiłybyśmy się, że w przyszłym zrobimy wspólnie…
Ten dzień był wyjątkowy. Tak samo jak piękne wspomnienia sprzed roku.
FAWORKI – KOKARDKI składniki:
- 700 g mąki pszennej tortowej
- 4 łyżki śmietany 18%
- 10 żółtek
- 8 łyżek zimnego masła
- 8 łyżek spirytusu
- szczypta soli
dodatkowo: olej rzepakowy (ok. 1 litra do głębokiego smażenia) oraz cukier puder.
FAWORKI – KOKARDKI wykonanie:
Do przesianej przez sitko mąki, dodajemy pozostałe składniki. Całość siekamy nożem a następnie ugniatamy. Ciasto przekładamy na posypaną mąką stolnicy i dokładnie ubijamy je wałkiem przez około 3 minuty. Następnie rozwałkowujemy ciasto, dosłownie na bibułkę. Tak rozwałkowane ciasto tniemy wzdłuż całej długości na następnie przecinamy na szerokość, tak aby powstały nam prostokąty o wymiarach 5 cm na 4 cm. Na środku prostokątów ściskamy je formując tym samym kokardki.
Gotowe faworki, smażymy na bardzo rozgrzanym, głębokim oleju z dwóch stron do zarumienienia. Ze smażenia, przekładamy na ręcznik papierowy tak aby odsączyć jak najwięcej tłuszczu. Posypujemy cukrem pudrem.
Moja Babcia zawsze powtarzała, że od wstrzemięzliwości to jest Post a Tłusty Czawartek rządzi się własnymi prawami!
Zatem życzę Wam SMACZNEGO TŁUSTEGO CZWARTKU!
Pieknosci 🙂
wspomnienie z dzieciństwa – w tłusty czwartek – pączki od mojej kochanej babci, w niedzielę faworki u nas popularnie nazywane – chrustem piekła mama. Ja wczoraj dla urozmaicenia piekłam niskokaloryczne pączki. Uwielbiam słodkości chyba każdego typu.