Ostatnie tygodnie uświadomiły mi, że w życiu niczego nie da się dokładnie zaplanować, a zawód blogera po raz kolejny, okazuje się najpiękniejszym zajęciem na świecie! Dzięki czemu, tak jak nie byliśmy z Piotrem w Trójmieście od ok. 10 lat, tak teraz bywamy w nim co drugi tydzień. Grafik mamy dosyć napięty ale w chwilach przerwy, pozwalamy sobie napawać się urokami Sopotu. Chłopcy po raz pierwszy zobaczyli morze a ja po raz kolejny pokochałam to wyjątkowe miejsce.
Myślę sobie, że mieszkańcy Trójmiasta to prawdziwi szczęściarze! Wezmy pozostałą część Polski…Wszyscy marzymy o zapachu morza, ciepłym piasku i rybce która właśnie tutaj, choć ociekająca całodniowym tłuszczem – smakuje najlepiej, a Oni mają to wszystko na “wyciągnięcie ręki”.
Kończą pracę, zdejmują garnitury, wskakują w wygodne japonki a tuż za rogiem czekają na nich wakacje! I tak…każdego dnia!
Sopocie – nie płaczę jednak po Tobie…widzimy się już w najbliższy weekend w Zatoce Sztuki na SeeBloggers.
A tam oprócz wielu interesujących wystąpień czeka na nas przede wszystkim świetna zabawa. Relacja niebawem na blogu…
Tymczasem od poniedziałku rusza nowy cykl wpisów dotyczących ekologii.
Ekologii mądrej, dostępnej i przyjaznej…
Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i zaczerpniecie z tematyki wiele dobrego.
To prawda, że szczęściarze.
Doskonałym zwieńczeniem każdego dnia pracy byłby spacer po plaży. O każdej porze roku.
To musi być super.
I te wiecznie miękkie i wypeelingowane stopy 😉 – to zawsze przywożę znad morza.
Oooo! Nie mogę się doczekać eko wpisów! 🙂
Tak,tego morza ma co dzien ja tez im zazdroszcze…widze,ze nawet pan Michalczewski sie na foto zalapal 😉
Widać, że dzieciaki świetnie się bawiły podczas nadmorskiej wyprawy, a i tatuś także strzelił fotkę z Tygrysem;) Pozdrawiam serdecznie i czekam na nowy cykl, który na pewno będę śledziła z uwagą.