Zanim nasze Dzieci dopuszczą do głosu realizm i analityczną część ludzkiej osobowości, która zrobi plan działania, doszuka się błędów i niedoskonałości. Zanim zaczną przywierać maski i ulegać społecznym schematom, należy zapewnić Im wszelkie warunki do zabawy, hałasu, ekspresji i fantazji. Innymi słowy dajmy Dzieciom “być sobą”! Dzięki temu, istnieje szansa, iż ta naturalność będzie im towarzyszyła przez resztę życia….
W ostatnim wywiadzie, który udzieliłam jednemu z najbardziej poczytnych magazynów rodzicielskich we Francji, zostałam zapytana o idealne miejsce do wychowywania dzieci. Myślę, że każdemu kto miał przyjemność spędzenia trochę czasu we Włoszech, odpowiedz nasunie się sama! Dla mnie wzorcowym modelem rodziny jest rodzina włoska. Z całą swoja spontanicznością, naturalnością i ekspresją!
Włoskie dzieci mają znacznie więcej swobody i odgrywają ważną rolę w życiu społeczeństwa. Tutaj nikomu nie przeszkadza dziecko biegające w restauracji czy zmieniana pielucha w miejscu publicznym. Włosi w każdym wieku witają dzieci z otwartymi ramionami! Rodzice pozwalają im na wiele, a najmłodsi traktują swoje dzieciństwo jako swój czas na swawole, harce i nieustającą zabawę!
Mali Włosi zdecydowanie przekraczają polskie normy grzeczności. Są głośni, często swobodni i bardzo ekspresyjni. Nie upomina się ich stale, aby byli cicho, nie wymaga się od nich nieustannej grzeczności, posłuszeństwa czy bezwarunkowego poddawania się woli rodziców. Jednocześnie włoski model wychowania wcale nie oznacza braku zasad. Choć maluchy mają prawo do hałasu, przepychanek między sobą i rozrabiania, to uczy się ich szacunku do innych, nawiązywania kontaktów i utrzymywania odpowiednich stosunków międzyludzkich. Jednak dzieje się to w sposób naturalny. Dzieci również nie są traktowane tak jak małe bezbronne istotki, które wymagają nieustannej opieki, nadzoru i ochrony (tak jak dość często ma to miejsce w Polsce).
Maluchy bawiące się między sobą, wszelkie spory załatwiają samodzielnie. Konflikty z rówieśnikami to ich sprawa! Nie biegną z tego powodu do mamy z prośbą o wsparcie czy pomoc. Uczą się „walczyć o swoje”, co z jednej strony rozwija w nich zmysł rywalizacji, a jednocześnie wyzwala poczucie empatii. Okazuje się, że słabsze czy młodsze jednostki mogą liczyć na pomocy silniejszych i starszych. W sytuacji, kiedy jakieś dziecko nie ma wystarczającej siły przebicia, z tłumu spontanicznie wyłaniają się jego protektorzy, którzy służą pomocą.
Drodzy Rodzice z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka życzę sobie i Wam więcej włoskiego luzu! Przestańmy nieustająco kontrolować nasze Pociechy. Zapewniam, że przedszkolaki jeszcze zdążą nauczyć się tych wszystkich niezbędnych języków i nowych umiejętności. To czego potrzebują teraz najbardziej to możliwość swobody i czasu beztroski.
Wraz z serwisem allegro chcieliśmy pokazać Wam, że zabawa to taka sama potrzeba rozwojowa w życiu każdego Dziecka jak jedzenie, spanie czy przytulanie. Pozwólmy Dzieciom BYĆ SOBĄ!
Jeśli szukacie sprawdzonych form zabawy, to u nas królują przede wszystkim:
- TRAMPOLINA
- KOLEJKA DREWNIANA
- JEZDZIKI DOMOWE
- ROWERY
- ZESTAW PIŁKARZA
- GRY PLANSZOWE
- HULAJNOGA
- PLAC ZABAW
*** aby odszukać konkretną zabawkę z filmu, należy kliknąć w jej nazwę.
ALLEGRO z okazji wyjątkowego święta jakim jest “Dzień Dziecka”, przygotował dla Was niesamowitą niespodziankę! Każdy kto w komentarzu pod wpisem odpowie na pytanie: ” JAKA JEST TWOJA ULUBIONA ZABAWA Z DZIECIŃSTWA” ma szansę na wygranie voucherów w wysokości od 250 do 100 zł (a jest ich 5) do wykorzystania w serwisie allegro
Spieszcie się konkurs trwa tylko 3 dni tak aby prezenty mogły dotrzeć 1 czerwca!
WYNIKI 29.05.2016
Dziękuję wam za te komentarze!!! To był dla mnie najlepszy konkurs ze wszystkich organizowanych dotychczas na blogu!!! Wasze komentarze, przypomniały mi wiele pięknych chwil!!! A same zabawy zainspirowały do kolejnego wpisu;) Zaglądajcie na bloga w najbliższych dniach, mam dla Was w zanadrzu kolejny konkurs! Tymczasem chciałabym wyróżnić następujące osoby biorące udział w zabawie z allegro :
- Anna ( dziękuję za tą obszerną listę!!!)
- Justyna Sobuń
- Piotr
- Patrycja Leżańska
- Marta Górnisiewicz
Proszę o pilne przesłanie na mój adres mailowy następujących danych: pełne dane osobowe, adres do korespondencji oraz numer telefonu.
–
Zdecydowanie guma do skakania 😀 Jakże szkoda, ze te czasy już minęły.. 🙁
Kostki, kolana, uda, pas, i kto skakał pachy – ten MISZCZ 😀
Najlepszą zabawą z dzieciństwa jaką pamiętam jest dana mi i mojej 6 lat starszej siostrze swoboda. Po szkole i w weekendy znikałyśmy na całe dnie bawiąc się w chowanego, przesiadywanie na trzepaku, bieganie po osiedlu lub kuchnię i sklep. Rodzice dali nam najlepszą forme zabawy wołali nas tylko na obiad. Ciesze się że mam okazję wychowywać syna w podobny sposób, tylko że na wsi. Mam nadzieję że poprzez Twój wpis więcej rodziców będzie dawał więcej swobody swoim dzieciakom 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Zdecydowanie guma do skakania! Jakże szkoda, że te czasy już minęły.. 🙁
Kostki, kolanka, uda, pas, i kto skakał pachy- ten MISZCZ 😀
Zabawa w patyki. Kładlo się na desce z jednej strony patyki z drugiej strony ktoś noga wybijal je. Jedna osoba musiała je pozbierać reszta w tym czasie uciekala i się chowala. wygrywa kto niepostrzeżenie podbiegl do patykow albo ostatni został znaleziony ;). Albo poprostu trzepak 😉
Moja ulubiona zabawa to oczywiście nieoceniona guma do skakania oraz chińczyk. To one przywołują te wspomnienia z dzieciństwa.którymi teraz zarażąp swoją 2 letnia córeczkę. Wspominam rowniwz podchody wspolne z sasiadami. Na trampoline skaczemy teraz. Super zabawa.
Moja ulubiona zabawa to oczywiście nieoceniona guma do skakania oraz chińczyk. To one przywołują te wspomnienia z dzieciństwa.którymi teraz zarażąp swoją 2 letnia córeczkę. Wspominam rowniwz podchody wspolne z sasiadami. Na trampoline skaczemy teraz. Super zabawa. 🙂
Zabawa w dorosłych:) Los bywa przewrotny! Pozdrawiam:)
Moją najlepszą zabawą z dzieciństwa były podchody ? zabawa w dom robienie zupy z piasku i wody?, raz dwa trzy baba jaga patrzy oraz guma do skakania .
Oj, było tego troszkę… Pierwsze miejsce – gra w kapsle, na drugim gra w noża, a trzecie miejsce zajmie gra w chowanego. Ale czasy trzepaka niestety już nie wrócą… 🙁
Pozdrowienia
Moją najlepszą zabawą z dzieciństwa były podchody ?zabawa w dom robienie zupy z piasku i wody, w szkołę, raz dwa trzy baba jaga patrzy oraz guma do skakania ?
Najlepsza zabawa była oczywiscie na trzepaku. Mozna było robić fikołki, obroty i rożne wygibasy. Ale głownie chodziło o to, ze spędzaliśmy wspaniały czas ze swoimi przyjaciółmi.
Zabawa z dzieciństwa…była ich cała masa.Oczywiście guma,trzepak,podchody,chowanego ale najfajniejsza to była zabawa w państwa.Polegała ona na tym że rysowało się na piachu koło(kule ziemską) i dzieliło się ją na ćwiartki(w zależności od liczby graczy-u nas przeważnie było czworo) i każdy wybierał nazwę jakiegoś państwa.Rzucało się jak najdalej kijem i wywoływało dane państwo,wszyscy uciekali,ta osoba której państwo zostało wywołane leciała po kij i musiała wybrać drugie państwo i zgadnąć ilośc kroków do wybranej osoby.Jak w miarę zgadła to musiała odliczyć tą ilość kroków i próbować dotknąć tym kijem tej drugiej osoby,jak się jej udało to zabierała jej kawałek państwa na piachu a jak nie to odwrotnie.Wygrywała osoba która miała największe terytorium państwa.Bardzo fajna zabawa i jak miło powspominać,na pewno nauczę grać w to moje dzieci jak podrosną:)
Najlepsza zabawa to trzepak, widoczki, w chowanego do późnych godzin nocnych, rowery i bazy rowerowe. Ehhh dobrze że tak było. Marzy mi się to dla moich dzieci.
Po przeczytaniu fantastycznego postu tylko jedna zabawa przyszła mi do głowy… W związku z tym pomyślałam że właśnie ta zabawa była dla mnie najbardziej fascynująca.
A mianowicie: zbieralysmy z koleżankami różne opakowania po batonikach, lodach czy innych słodkosciach i bawiliśmy się na schodach klatki wejściowej w sklep.Oczywiscie płatności były dokonywane liśćmi i kamieniami… W między czasie jeszcze jedna zabawa mi się przypomniała.Spotykalysmy się z dziewczynami na balkonie, zakladalysmy na poręcz koce i bawiliśmy się w dom.cudne wspomnienia.
Wspinaczka po drzewach w sadzie Babci!! W zależnosci od owocowania drzewek. Wakacje zaczynały się od czereśni, koniecznie z robakami, czołganie się pod krzakami z agrestem i porzeczkami, buszowaniem w malinach, poprzez papierówki, wiśnie jabłonki, gruszki i na śliwkach kończąc. Do tego dochodzi jazda na rowerze, najlepiej w szalonym pedzie z górki i na największych dziurach :D. jak były drzewa to tez nie odbywało się bez skakania z nich 😀 Do tej pory mam nogi całe 😀
Dalej: berek, zabawa w chowanego i huśtawki na ogrodzie, które miały w poważaniu wszelkie przepisy bhp 😀 Budowanie zamków z piasku z wykorzystywaniem kwiatów, trawy, kamieni, starych naczyń – wszystkiego co się dało użyć do zabawy i nie było potrzebne w kuchni.
Pomidor
Kręconka zdecydowanie! 🙂 Nawet teraz po 30-stce chciałoby się poskakać jak w teledysku DJ Fresh’a “Gold dust”. Pozdrawiam wszystkie zakręcone mamy 🙂
Najwięcej czasu spędziłam z koleżankamo na zabawę w domki. Akcja działa się na strychu stodoły… prowadziłam kawiarnię, koleżanka kwiaciarnię, a druga piekarnię… w kawiarni były ciasta z gliny ozdobione kwiatami nazbieranymi na łące, kawa była z fusów po kawach rodziców, śmietanka była z płynu do mycia naczyń rozcieńczonego z wodą oczywiście przed aplikacją do “kawy” odpowiednio spienionego, pieniądze były z liści orzechów laskowych – nominały: małe, średnie i duże 😉 Oprócz tego skakanie w gumę, klasy, babinkton, strzelanie z łuku robionego własnoręcznie i wiele innych…:)
Ja Bardzo często bawiłam się lalkami. Ale mam starszego brata i w sąsiedztwie było dużo dzieci w podobnym wieku, natomiast z przewagą chłopców. Mialam duzo szczescia bo wychowalam sie na wsi. W tym czasie popularny byl amerykański serial o łysym policjancie Kojak. Zbieralismy sie w bande. Dzieliliśmy na dwie drużyny, dobrych i złych. Ci dobrzy mieli oczywiscie lizaki o smaku coli i notesy z dlugopisem tak jak bylo autentycznie w serialu. Jeździliśmy wtedy na rowerach po całej wsi i rozwiązywalismy uwiklane zagadki…
Ale rower to bylo coś. Bardzo lubilam jeździć na rowerze. Romet był moim pierwszym a tersz uczę synka jeździć na rowerze.
Wcześniej w przedszkolu uwielbiałam bujac sie na huśtawce. I zostało mi to do dzisiaj, ale hustawkę oddalam dzieciom a sobie sprawiłam hamak. Oj cudnie tak powspominać. …
A ja z koleżanką biłam rekordy odbić w bambingtona!! 🙂
20 lat wstecz. Inny świat. Nie mamy telefonów, tabletów, komputerów i innych gadżetów tych „lepszych” czasów. Oprócz tych wszystkich typowych zabaw podwórkowych jak budowanie baz, podchody, guma, dwa ognie, uwielbiamy rozgrywki w badmintona. Jest sędzia, trybuna i mnóstwo pozytywnej energii. A później to na co czekamy cały dzień, spotkania na przystanku. Opowieści, snucie planów na przyszłość, gra we flirt.
Dzielenie się smutkami, radościami, wątpliwościami. Aż łza w oku się kręci na wspomnienia o ludziach bez których wakacje nie były wakacjami.
Bardzo lubiłam kiedy moja kuzynka przyjeżdżała na wakacje i bawiłyśmy się w DOM I GOTOWANIE- tony piasku , trocin, porwanych na kawałeczki liści i kwiatów z pola i mnóstwo mnóstwo wody ;)TO BYŁA FRAJDA- na obiad mam nas musiała zaciągać siłą 😉 Z foremek torty, ciasta , jajecznice ….zabawy co nie miara…. Pola już nie ma, kuzynka wyjechała, ale ja teraz pracuję w restauracji 😉 hmm właśnie sama do siebie się uśmiechnęłam. DZIĘKUJE- właśnie dzień dzięki Tobie i tym wspomnieniom rozpoczął się przesympatycznie:) pozdrawiam
Ja jak byłam małą dziewczynką uwielbiałam bawić się z mamą. Zakładałam jej za duże ubrania, korale, kapelusz i buty. Malowałyśmy paznokcie na czerwono, usta pomadką. To nic, że pomadka była szybko przeze mnie ścierana, a paznokcie były nie równo pomalowane, ja czułam się wtedy wyjątkowo. Chciałam być dorosła, tak jak mama. Cieszyłam się, że możemy spędzić ze sobą choć trochę czasu tylko we dwie, pod nieobecność taty i mojego brata. Były to dla mnie najpiękniejsze chwilę, najcudowniejsza zabawa. Z kolegami i koleżankami mogłam bawić się często ale tylko zabawa z mamą dawała mi największą frajdę. Czułam się kochana i wiem, że nadal tak jest mimo, że już dawno nie jestem dzieckiem.
Moje dzieciństwo było wspaniałe! Całe wakacje spędzaliśmy z dzieciakami poza domem, wracając tylko na posiłki. W lecie bawiliśmy się w chowanego i podchody, a jak tylko zachodziło słońce, kładliśmy się cała zgrają na łące i wypatrywaliśmy gwiazd na niebie, opowiadając sobie przy tym straszne historie. Za to zimą, największą frajdę sprawiało nam lepienie igloo. Mieliśmy formę z naczepy plastikowego samochodu mojego brata i wyrabialiśmy śnieżne cegły, które później układaliśmy w duży okrąg. Zajmowało nam to kilka dni, a na końcu powstawał długi tunel pod śniegiem, którym trzeba było się przeczołgać, żeby dostać się do bazy. Chciałabym, żeby moje dzieci, też miały kiedyś co wspominać!
Z dzieciństwa zabaw pamiętam wiele,
Towarzyszyli mi zawsze moi przyjaciele,
Spędzaliśmy razem każdą wolną chwilę,
Które do dzisiaj wspominam bardzo mile.
Lecz nie zawsze pomysły w głowach gościły,
Na marne nasze umysły się tylko trudziły,
Żadna zabawa sensu już nie miała,
Skreślona była zabaw lista cała.
Aż tu nagle…
Na skraju kamienia babcia siedziała,
O swoim dzieciństwie nam opowiadała,
Przepięknie słowami wręcz malowała,
Idealny krajobraz nam prezentowała.
Zaproponowała nam ciekawą zabawę…
“Znajdź takie miejsce – gdzie dłonie sięgają,
Miej takie nogi co szybko przebierają,
Wybierz osobę, która liczyć będzie,
A reszta pochowa się dookoła- wszędzie.
Zostałeś sam – wszyscy się pochowali,
A teraz będą na ścianie zaklepywali,
Bądź czujny, patrz z każdej strony,
Na każdy szelest bądź wyczulony.
Znajdź swe ofiary i wygraj starcie,
Szukaj dokładnie, dąż do celu uparcie.
Kogo odnajdziesz, nieruchomo siada,
Nadzieje w pozostałych jedynie pokłada,
Bo znajdzie się ktoś, kto wszystkich uratuje,
I tymi słowami niewolników odklepuje :
Raz, dwa, trzy… wszyscy uwolnieni !”
Wypróbowaliśmy zabawę o której babcia mówiła,
Niesamowite ! Tyle radości nam ona sprawiła,
Wszystkie dzieci się u mnie zbierały,
W “Zaklepywanki” razem z nami grały.
To była świetna zabawa … moja ulubiona zabawa !
Mam taki sentyment do pewnej zabawy,
Do tej pory nie zdawałam sobie z tego sprawy,
Wciąż oczami dziecka pamiętam chwil kilka,
Gdy dopadłam wreszcie mojego brata “Milka”.
“Pobaw się ze mną proszę w gotowanie” .
– Szczypta ziemi,
– Troszkę wody
– No i kwiatów do urody,
Ziemię z wodą czym prędzej mieszałam,
Swojego placka ochoczo przyrządzałam,
Gdy konsystencja błota idealna była,
Niewielka deseczka za blaszkę służyła.
Nim się obejrzałam placek był gotowy,
Jeszcze dekoracja, aby stan nie był surowy,
Troszkę ozdób do tego i słońce już opieka,
Mojego błotnistego placuszka na desce wypieka.
Sentyment z dzieciństwa został do tej pory,
Gdyż zapał do pieczenia jest u mnie spory,
Z zawodu cukiernik- ach ile słodkości,
Wypiekam to wszystko w ogromnej ilości.
Co prawda składniki zupełnie się zmieniły,
Lecz dalej przepyszne ciasta tworzyły,
I słońce wymieniłam na piekarnik gorący,
Taki skład jest dla mnie zadowalający.
Moją ulubioną zabawą była zabawa w Państwa i miasta. Do dziś w uszach dźwięczy mi wyśpiewywany tekst “wywołuę naprzeciwko….Polska”. Kolejną zabawa była zabawa w krowę i ponownie na mysl przychodza mi słowa wyliczanki (sama nie wiem jak określic to co się śpiewało) “Krowo, krowo jakie mleko dajesz??”. Pani Małgosiu dużo pozytywnych wspomnień rozbudziła Pani we mnie swoim konkursem. Pozdrawiam
Dziecko w wieku 7 lat dużo może! Ja codziennie po szkole wsiadałam na rower i pokonywałam średnio 10-12 okrążeń wokół domu. Chyba, że padało, wówczas sobie odpuszczałam. Natomiast, w każdy dłuższy weekend czy też wakacje – pakowałam swój różowy rowerek do samochodu i wraz z rodzicami wyruszałam w Polskę! Najchętniej podróżowaliśmy na południe polski kierując się na najpiękniejsze górskie szlaki. Nieraz było ciężko, nóżki od ciągłego pedałowania mnie bolały, ale frajda z jazdy była ogromna 🙂 I co w tym wszystkim było najzabawniejsze…swoją pasją do cyklingu zarażałam wszystkie moje przyjaciółki ze wsi – robiłyśmy wyścigi, uczyłyśmy się jazdy “bez trzymanki” i na zmianę woziłyśmy się na bagażnikach rowerów 🙂 Taka forma spędzania czasu była dla mnie niezwykle radosna i przyjemna, bowiem lubiłam aktywność, a poznawanie coraz to nowszych trików rowerowych, odkrywanie ciekawych miejsc czyniło mnie szczęśliwszą! Dla mnie jazda na rowerze była (i jest!) najcudowniejszą formą zabawy.
Hmmmm…ulubione zabawy to z pewnością:
– Gra w gumę i skakankę – pamiętam jak pod blokiem urządzaliśmy zawody. W gumę grali i chłopcy i dziewczynki. Lajkonik, krzyżak, żabka, ewentualnie sznur taki rodzaje skoków były. Najgorzej jak komuś przytrafiła się skucha. Skoki przez skakankę wiadomo kto wyskakał jak najwięcej to wygrywał a jak potrafił jeszcze na jednej nodze to był mistrzem,
– Berek, ganiany, ciuciubabka czy raz, dwa, trzy baba jaga patrzy,
– Krowę – stało się w rozkroku z wyprostowanymi palcami u rąk inne dzieci chwytają je za palce i pytają “jakie krowa daje mleko?” “Krowa” odpowiada bordowe, żółte itp. Gdy “Krowa” odpowie białe wszyscy uciekają “Krowa” musi wszystkich złapać. Dziecko złapane stoi w rozkroku nieruchomo, jeżeli w trakcie gry jakieś dziecko niezłapane przeczołga się pod nim dziecko zostaje wybawione i znów może uciekać. Gra toczy się aż wszyscy zostaną złapani :),
– Gra w osła – uwielbiana przeze mnie. Piłeczkę tenisową trzeba było odbić od ściany a następnie trzeba było przez nią przeskoczyć,
– Gra w szczura- też super zabawa! Gra z użyciem skakanki. Jedna osoba stoi w środku i trzyma skakankę za jeden koniec. Następnie obraca się wraz ze skakanką. Pozostali stojący obok w okręgu muszą skakać nad skakanką. Kto skusi, ten odpadał,
– Klasy – mimo wszystko fajna gra. Rysowało się bodajże 8 pól kreda. Następnie trzeba było kamieniem rzucić na pole numer 1 i należało skakać na jednej nodze, czasami na rozgałęzieniu na dwóch i w drodze powrotnej należało podnieść kamień. Potem na dwójkę i tak dalej,
– Zośka czyli piłeczka wypełniona grochem należało ją żonglować im dłużej tym lepiej,
– Jojo – mój brat był mistrzem 🙂
– Podchody i gra w chowanego – zbierało się do nich całe podwórko, co odważniejsi wymykali się w odleglejsze zakątki osiedla z duszą na ramieniu żeby tylko rodzice się nie dowiedzieli,
– Dwa ognie
– Fikołki na trzepaku,
– Kapsle – jako, że jetem z Bydgoszczy kiedyś miasta słynącego z żużla to robiło się tor i tymi kapselkami się pstrykało wiadomo każdy chciał być Gollobem :).
– Kolekcjonowanie karteczek w segregatorach i prowadzenie złotych myśli,
– Własna dziupla – pamiętam jak wzdłuż całego bloku ciągnęły się krzaki w środku których zrobiliśmy sobie domek, podzielony na pokoje, każdy przynosił wtedy coś od siebie z domu. Stare odbiorniki, dywaniki, naczynia aby czuć namiastkę domu. Byliśmy z tego bardzo dumni. Niestety jednego dnia nasz cały dorobek rozkradli bezdomni 🙁
– Wydzwanianie domofonami – kolejny podwórkowy sport 🙂 Wciskało się guziki w domofonie i uciekało jak najszybciej 🙂
To chyba tyle co pamiętam. Smutne to bo moja córa ma pięć miesięcy a będzie to dla niej jakaś czarna magia…może przynajmniej wujek google jej kiedyś wyjaśni co oznaczały te nazwy 😉
Moja ulubiona ta jedyna, od rana do wieczora to skakanie przez gume! od rana do wieczora najchetniej z malymi przerwami. Wczesniej zabawa w szkole,bycie nauczycielka i kopiowanie zachowan Mamy u ktorej po przedszkolu przesiadywalam na lekcjach obserwujac ja w tej wlasnie roli, byla zupelnie inna niz ta Mama w domu, jakas taka bardziej surowa i wymagajaca.. wiec i ja taka bylam! a jeszcze wczesniej Barbi, a glownie przebieranie i szycie jej ubranek (z duza pomoca Mamy/ Babci) cudowny kolorowy czas.. kreatywny, beztroski
Moja ulubiona zabawa z dzieciństwa to ta, w którą bawiłam się z mamą i bratem. Nazywana jest ona powszechnie zabawą w “ciepło zimno”. Chyba kazdy ją zna, Polegała ona na ukryciu danego przedmiotu (w naszym przypadku były to stare monety), który następnie trzeba było odnaleźć, kierując się wskazówkami osoby, która je schowała. Wkazówkami tymi były słowa ciepło – zimno. Jeżeli byliśmy bardzo daleko od ukrytego przedmiotu mówiło się zimno, mróz. A jeżeli bliżej i bliżej- ciepło, gorąco! A gdy już znaleziony przedmiot był w zasięgu ręki, krzyczało się – parzy!! 🙂 Gra może nie jest najdzwyczajna, ale dzięki mojej kochanej mamie i bratu chwile te pamiętam do dziś 🙂