W tegorocznych wyborach poszczególne partie toczą prawdziwy bój o głosy kobiet. W końcu zauważono, że mamy dość! Słyszymy: ” Rodzcie dzieci!”, “Bądzcie przedsiębiorcze!”, “Wezcie sprawy w swoje ręce!” Tym czasem większości z nas, brakuje podstawowych środków do godnego życia.

Postanowiłam spotkać się z jedyną znaną mi osobą z plakatów wyborczych mojego miasta. Chciałam ustalić czy faktycznie w życiu młodych, przedsiębiorczych Ludzi naszego kraju, istnieje szansa na jakąkolwiek poprawę jakości życia. Udałam się do Rektora uczelni, którą ukończyłam. Dziesięć lat temu Rektor znalazł czas na wysłuchanie jednej z tysięcy studentek Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, do których należałam. Po tym czasie, nie zawiodłam się i tym razem.

Panie Rektorze postanowiłam spotkać właśnie z Panem ponieważ wiem, że bliskie są Panu tematy, które mnie również interesują najbardziej, a mianowicie:  „edukacja” oraz „rodzina”. Jednocześnie muszę przyznać, że bardzo cieszę się z rekordowego udziału kobiet na listach wyborczych, wierzę że te zmiany przeniosą się również na mentalność całego społeczeństwa. Wciąż pokutuje opinia, że matka należy do grona pracowników  „drugiej kategorii”.

Cieszy mnie fakt, że coraz więcej kobiet zajmuje się polityką i sprawuje ważne funkcje w państwie. Moimi przełożonym od kilku lat są właśnie kobiety i bardzo dobrze mi się z nimi współpracuje.  Kobiety  bardzo dobrze radzą sobie z obowiązkami zawodowymi i domowymi. Podziwiam je za to.

Wyznam, że uważam nawet, że matki pracujące są lepiej zorganizowane, pracują bardziej efektywnie i lepiej zarządzają czasem, by móc wypełnić obydwie role (rodzina i praca). Teraz z perspektywy wielu lat muszę wyznać, że z tym samym podziwem patrzę też na moją żonę. To ona dźwigała ciężar prowadzenia domu i wychowania dzieci. Ja zajmowałem się pracą, badaniami naukowymi, jeździłem na staże zagraniczne. Ona prowadziła dom i także pracowała. W czasach, kiedy  my byliśmy młodzi, inaczej rozumiane było partnerstwo w związku. Obowiązywał tradycyjny podział obowiązków: mężczyzna utrzymywał rodzinę, kobieta dbała o ognisko domowe i dzieci. Dziś patrzę na małżeństwo mojego syna i cieszę się, że taką piękną parę tworzą z moją synową. Oboje pracują , jednak ich związek jest w pełni partnerski, dzielą się obowiązkami domowymi

Panie Senatorze pochodzimy z tej samej miejscowości, tak się składa, że w Pana gabinecie poselskim pracowała moja przyjaciółka z liceum. Opowiadała mi jak po urodzeniu Dziecka „wygnał” ją Pan do domu, namawiając tym samym, aby jak najwięcej czasu spędziła z nowo narodzoną Córką.  Nie każdy pracownik ma takie szczęście, zazwyczaj po porodzie czeka nas informacja o „redukcji etatów”. Kobiety wciąż boją się, że wypadną z rynku pracy a także, że nie pogodzą wychowywania Dziecka z etatem.  Model rodziny patriarchalnej już od dawna jest nieaktualny. Kobiety chcą się realizować, a nawet jeśli nie mają wygórowanych ambicji, jeden etat to już za mało jak na rodzinę. Ciąża nad nami kredyty i życie, które z roku na rok drożeje.

Dlatego właśnie w Sejmie i rządzie potrzebne są kobiety, gdyż one najlepiej wiedzą, jakie udogodnienia  są im potrzebne, by móc realizować się w małżeństwie, macierzyństwie, ale także móc robić karierę. Uważam, że kobieta powinna mieć możliwość zajęcia się swoim maleńkim dzieckiem, dlatego zawsze byłem zwolennikiem dłuższego urlopu macierzyńskiego (po zmianach wprowadzonych nie tak dawno jest rok). Mówi się, że pierwsze trzy lata życia są dla rozwoju emocjonalnego dziecka bardzo ważne. Rozwiązaniem na to, by mama nie rozstawała się ze swoim dzieckiem,  jest system flexicurity- czyli stosowanie elastycznego systemu pracy. Oczywiście, że nie wszędzie da się go zastosować, ale wraz z rozwojem techniki, wkraczającą w nasze życie  informatyzacją, coraz częściej możliwe jest realizowanie pracy na odległość np. księgowość i różne prace administracyjne. Sprzyjający i wyrozumiały szef- to też nieoceniona pomoc dla młodej mamy. Dobrze by było, żeby kobiety za każde trzy lata poświęcone swojemu dziecku, a tym samym przyszłemu obywatelowi naszego kraju, otrzymały jakąś rekompensatę w przyszłej emeryturze. Tu możliwości są różne np. opłacanie składek ZUS przez te trzy lata lub określony dodatek finansowy do emerytury. Krzywdzący jest fakt, że kobieta wykonuje ważną pracę dla całego społeczeństwa i jest za to później karana w postaci mniejszej liczby lat składkowych, a co za tym idzie mniejszej emerytury. Policzmy np. okres nieskładkowy mamy trójki dzieci: dawny brak składek ZUS podczas urlopów macierzyńskich plus trzy razy po kilka miesięcy na urlopach wychowawczych przy każdym dziecku i już uzbiera się 5/6 lat nieskładkowych. Czy to sprawiedliwe? Dlatego jest nam potrzebna wyjątkowo przemyślana polityka  prorodzinna, w którą włączone byłyby także samorządy. Na przykład nic by się nie stało, gdyby miasta pozwoliły dzieciom i uczącej się młodzieży jeździć za darmo komunikacją miejską. Byłaby to widoczna oszczędność w budżetach rodzinnych.

Jedna z partii oferuje w swoim programie wyborczym dopłatę 500 zł dofinansowania do każdego Dziecka. Osobiście uważam tę obietnicę za niepotrzebną. Myślę, że wbrew wszechobecnego entuzjazmu ta dopłata globalnie wywoła więcej złego. Podam za przykład swoją osobę. Należę do klasy średniej. Oboje z Mężem pracujemy. 500 zł.  nie zmieni wiele w naszym budżecie domowym. Jednocześnie, jeśli będę miała takie prawo to zgłoszę się po pieniądze tylko dlatego, że są nam przyznane. Tak postąpi większość społeczeństwa. Uważam, że pieniądze w zakresie polityki prorodzinnej powinny zostać przyznane na tworzenie nowych miejsc pracy, wspieranie przedsiębiorczości matek, dofinansowanie do żłobków/przedszkoli przyzakładowych.

Gdybyśmy mieli gwarancję, że wszystkie pieniądze zostaną spożytkowane na rzecz dzieci np. na naukę języków, korepetycje, na rozwijanie pasji, uprawianie sportu- to każdy zastrzyk finansowy byłby ważny, szczególnie dla małżeństw o niższym statusie. Jednak nie mamy takiej gwarancji. Poza tym dając gotówkę, dalibyśmy rybę, a nie wędkę. W związku z tym ja osobiście jestem zwolennikiem innych form wspierania młodych rodzin, tak by wygospodarowane pieniądze rodzice mogli przeznaczać na wybrany przez siebie cel. Myślę, że lepszą propozycją niż konkretna kwota pieniędzy będą ułatwienia i zachęty do zakładania własnej działalności gospodarczej, uruchamianie różnego rodzaju kursów, pozwalających na zdobywanie kolejnych umiejętności niż te, które nabyliśmy kończąc jedną szkołę. Kilka zawodów w ręku- to najlepsza recepta na rozwój i walkę z  bezrobociem.  Ja osobiście aktywnie współtworzę tę właśnie sferę: nieustannie pracuję na tworzeniem szerokiej oferty kształcenia, która poparta dobrym stażem i konkretnymi umiejętnościami, na pewno zaowocuje.

Rok temu uczestniczyłam w spotkaniu przedsiębiorczych Kobiet. Pamiętam, że namawiałam je wówczas do znalezienia sposobu na siebie, pracę na własny rachunek i rozpoczęcie działalności przed zajściem w ciąże. Dzisiaj, w wyniku reformy nie podpisałabym się pod tymi słowami. Państwo wraz z nowym miesiącem (listopad 2015) oferuje grupie przedsiębiorczych Polek, prowadzących działalność krócej niż dwa lata zasiłek macierzyński w kwocie 17 zł 77 groszy. Większość z nich pewnie porzuci swoje firmy i przejdzie na status bezrobotnego wówczas otrzyma 1000 zł miesięcznie. Znowu w wyniku reformy cierpi znaczna grupa docelowa. Czy ta kwestia jest już zamkniętym tematem?

Rzeczywiście to rozwiązanie uderza w kobiety przedsiębiorcze.   Jeśli działalność gospodarcza prowadzona jest jednoosobowo, to zawieszenie działalności jest najrozsądniejszym rozwiązaniem. Co jednak, gdy jest pracownik (pracownicy), a dochód firmy nie jest wysoki? Myślę, że osoba prowadząca działalność gospodarczą powinna w takiej sytuacji otrzymywać wyższą dotację, by móc opłacić składki lub powinna być zwolniona ze składek na czas urlopu macierzyńskiego.

Muszę Panu przyznać, że jestem ogromną zwolenniczką prof. Moniki Płatek, cenię ją za obiektywizm i poczucie sprawiedliwości, które tak przez profesor przemawiają. W jednym z ostatnich wywiadów prof. Monika Płatek mówi cyt.” Nie chcę, by o tym, co jest dla mnie dobre, a co złe rozstrzygnęło państwo; by ingerowało w moje życie zawodowe, rodzinne i towarzyski, kontrolowało moją aktywność w internecie i konto bankowe. Bez przestrzeni wolności nie będzie krytycznego myślenia i innowacyjności, a co za tym idzie wzrostu gospodarczego i poprawy jakości życia”

Tak się zastanawiam jak to jest, że o wszystkich znaczących kwestiach naszego życia decyduje właśnie państwo. Żyjemy w państwie demokratycznym a nasza demokracja kończy się mam wrażenie w dniu wyborów.  Dlaczego w kwestiach Dzieci typu „czy pójdą w wieku sześciu czy siedmiu lat do szkoły?” nikt nie zapyta najbardziej zainteresowanych, czyli rodziców? Dlaczego nie odbywa się referendum przez uchwaleniem tego typu ustaw? Nie słyszałam również o wcześniejszych rozmowach rządu z psychologami, pedagogami …rodzicami?

Zdecydowanie uważam, że o pójściu dziecka do szkoły powinni decydować rodzice. To oni wiedzą najlepiej, czego potrzeba ich dziecku , jakie ma talenty, na jakim jest etapie rozwoju. Dzieci nie są przecież identyczne. Niektóre wymagają dłuższej obecności w domu, przy boku rodziców, mogą mieć trudności z adaptacją lub intelektualne. Inne z kolei doskonale sobie radzą już w wieku 6 lat i nie ma potrzeby, by czekały z edukacją jeszcze rok. Ale to rodzic powinien mieć prawo do podjęcia decyzji, kiedy wysłać swoje dziecko do szkoły.

Jestem również zwolennikiem wolności w szerszym pojęciu. Nie popieram immanentnego kontrolingu. Trzeba jednak zachować zdrowy rozsądek w sprawach, które są ważne np. bezpieczeństwa kraju, bezpieczeństwa na drogach itp.

Panie Senatorze, jest Pan bardzo związany na co dzień z edukacją. Przez ostatni rok również śledziłam intensywnie, co dzieje się na polu wczesnego nauczania. Czy nie uważa Pan, że obecny system z nauczycielem, jako jedynym źródłem wiedzy i dziećmi przez 45 minut przykutymi do krzeseł staje się przeżytkiem? Zbyt wiele nie zmieniło się w tej kwestii od XIX wieku, kiedy jedynym celem edukacji było wychowanie i wykształcenie posłusznych obywateli. Tego świata, szczęśliwie już nie ma. A my od szkoły oczekujemy czegoś więcej. Pragniemy, aby nasze Dzieci nie tylko zdawały egzaminy i poddawały się presji rankingów. Dzisiaj zależy nam, aby szkoła rozwijała Ich talenty, pobudzała w nich kreatywność i kształtowała osobowość. Za przykład chciałabym podać chociażby system fiński gdzie szkoła jest miejscem przyjaznym, a uczniowie chłoną wiedzę wszystkimi zmysłami. Duży nacisk kładzie się również na umiejętność zastosowania zdobytej wiedzy w praktyce. Tym samy Finladia przoduje od lat w międzynarodowych testach PISA dla piętnastolatków. U nas, co prawda powstały szkoły demokratyczne, coraz więcej osób decyduje się na nauczanie w domach. Jednak patrząc globalnie czy według Pana polska szkoła nie potrzebuje reform?

Nie oceniam dobrze reformy, w wyniku której powstały gimnazja. Sami nauczycie narzekają przecież, że powtarzanie materiału w nowych szkołach -to strata co najmniej dwóch lat.

Uważam , że szkoła powinna być przyjazna i przede wszystkim rozwijać inteligencję oraz talenty dziecka, a nie realizować sztywny program. Podręczniki powinny być dostępne na lekcjach w szkole, tak by dziecko nie musiało dźwigać kilogramów na plecach.

Nie jestem przekonany , czy system oparty w tak dużej części na pracy samodzielnej jest dobry we wczesnej edukacji. Szkoły powinny odstąpić od zadawania prac domowych. Nauczyciele dociskani realizacją programu, przerzucają część pracy na udręczonych rodziców i dziecko, zadając potworne ilości zadań do domu. Praca domowa powinna być zabawą i czasem na rozwój talentu, a nie pańszczyzną. Odbieram mnóstwo sygnałów w tej kwestii. Śledzę też dyskusję na ten temat w mediach. W wychowaniu przyszłych obywateli przydałyby się zamiast niektórych przedmiotów, lekcje o umiejętności komunikowania się. Szczególnie, ze internet , w którym młodzież wiedzie prym, jest teraz niezbyt dobrym nauczycielem. Mam na myśli hejterstwo. Trzeba by się zastanowić również, nad zmianą systemu oceniania. Średnia wyników jest bardzo krzywdząca dla osób utalentowanych i indywidualności. Młody człowiek powinien zbierać punkty, a nie być ocenianym z przedmiotów, do których nie ma zamiłowania i które obniżają mu „świętą” średnią.

Na jednym z posiedzeniu KNES Senatu RP postulowałem również o zwiększenie liczby godzin nauki języka angielskiego. Znajomość języka obcego jest w tej chwili niezbędnym narzędziem funkcjonowania we współczesnym świecie.

Panie Senatorze…kończąc chciałabym się zapytać – co według Pana po niedzielnych wyborach może się realnie zmienić w moim życiu i w życiu pozostałych młodych Ludzi około 30-stki. Chętnych do pracy i przedsiębiorczych, mających Rodziny i nadzieję na lepsze jutro?

To co musi się zmienić i są na to gotowe projekty, to w pierwszej kolejności zmiany dotyczące wyeliminowania tak zwanych “umów śmieciowych”. W tej chwili masowo wykorzystywane są przez pracodawców mniej korzystne dla pracowników formy zatrudnienia: umowy o dzieło, umowy zlecenie. Wszyscy powinni mieć zagwarantowany jednolity kontrakt, zapewniający pracownikowi te same prawa jak i przywileje. Nie bez znaczenia jest również sprawa ustalenia minimalnej stawki za godzinę pracy. Propozycja 12 złotych za godzinę ma ukrócić możliwość wykorzystywania ludzi i płacenia im po kilka złotych za niejednokrotnie ciężką, fizyczną pracę. Tym samym podniesiona zostanie wartość płacy minimalnej. Z myślą o młodych rodzinach proponowane są także zmiany  w systemie podatkowym. One są najkorzystniejsze dla rodzin mających dzieci. W kieszeni cztero lub pięcioosobowej rodziny, po wdrożeniu nowych rozwiązań, zostanie kilka tysięcy złotych więcej (od 3 tyś do 5 tys.) Po wprowadzeniu jednolitego, prostego podatku,to budżet państwa będzie odprowadzał składki ZUS i NFZ. Kolejnym ważnym tematem jest program budowy kilkudziesięciu tysięcy mieszkań przeznaczonych na wynajem dla młodych ludzi, tak aby nie musieli związani kredytem osiadać w jednym miejscu, często nie korzystnym pod względem ekonomicznym do końca życia. 

To tylko część założeń, które powinny zostać zrealizowane. Standard życia młodych Ludzi musi ulec poprawie.

…na to wszyscy liczymy Panie Rektorze. Serdecznie dziękuję za znalezienie czasu na rozmowę.

ryszard górecki

ryszard górecki

ryszrd górecki

***Ten wywiad miał zostać opublikowany po niedzielnych wyborach, tak aby nikt nie poczuł nacisku czy jakiejkolwiek sugestii z mojej strony. Rozmowa potoczyła się jednak w takim kierunku, że zdecydowałam opublikować ją jeszcze dzisiaj. Uznając, że jednak zależy mi na małym komunikacie: Przed pójściem na niedzielne wybory MIEJCIE SWOJE ZDANIE! Nie słuchajcie tego co sugeruje Wam najbliższe otoczenie czy telewizja a zwyczajnie prześledzcie programy i dotychczasowe osiągnięcia potencjalnych kandydatów. Wybierzcie tych, którzy są faktycznie zainteresowani Waszymi potrzebami. Niech to nie będzie przypadek!

 

fot. Michał Ciucias